środa, 28 grudnia 2011

Jennifer Lopez-muzyka

Jennifer Lopez - biografia

Jennifer Lopez, latynoska wokalistka i aktorka, wychowała się w nowojorskim Bronxie, w rodzinie emigrantów z Puerto Rico. Odkąd skończyła cztery lata, marzyła o tym by być "kimś". W wieku piętnastu lat obiecała sobie, że zdobędzie sławę i zaczęła intensywnie uczyć się tańca.
Jednak zanim drzwi do światowej kariery otwarły się przed nią na oścież minęło jeszcze trochę czasu. Najpierw Jennifer występowała w chórkach i baletach w tle broadwayowskich musicali i videoclipach. Wystąpiła między innymi u Puff Daddy'ego i Janet Jackson.
Przełomem okazał się konkurs śpiewu i tańca, gdzie latynoskim temperamentem i hip-hopem zdobyła uznanie jurorów i udowodniła, że jest najlepsza. Miała wtedy 16 lat i od razu wkroczyła do świata filmu - choć na początku były to seriale TV.
Na dużym ekranie zadebiutowała w filmie "Mi Familia", pierwszym znaczącym sukcesem była rola w "Pociągu z forsą" obok takich gwiazd jak Wesly Snipes i Woody Harrelson. Jednak prawdziwą sławę przyniosły jej kreacje w "Krwi i winie" u boku Jacka Nicholsona, filmie "Selena" oraz "Out of Sight". Kolejne produkcje z udziałem Jennifer Lopez to między innymi "Anakonda", "Droga przez piekło", "Co z oczu to z serca", "Cela", "Oczy anioła".
Gdy artystka wspięła się na szczyt jako aktorka, zaskoczyła wszystkich, nagrała płytę. Debiutancki album zatytułowany "On The 6" ukazał się w 1999 roku i odniósł ogromny sukces, znajdując tylko w USA, ponad 5 milionów nabywców. Tytuł płyty pochodzi od numeru pociągu, którym Jennifer dojeżdżała do centrum na przesłuchania i lekcje tańca. Tak właśnie zaczęłam swą podróż. W chybotliwym wagoniku metra - mówi sama artystka.
W lipcu 2001 roku odbyła się premiera drugiego albumu Jennifer Lopez, zatytułowanego "J.Lo". Album promował singiel "Love Don't Cost A Thing" wyprodukowany przed Rica Wake'a, Richie'go Jonesa i Cory'ego Roodneya. Z albumu ukazały się łącznie 4 przebojowe single - "Love Don't Cost A Thing", "Play", "Ain't It Funny" i "I'm Real" - przy czym ten ostatni w wersji zremiksowanej przez rappera Ja Rule'a.
I to właśnie niebywały sukces "I'm Real" przyczynił się do wydania płyty - "J To Tha L-O!", która ukazała się w lutym 2002 roku. Krążek, oprócz jednego nowego utworu "Alive", zawiera remiksy piosenek z obu dotychczasowych płyt artystki. Longplay promowany będzie trzema singlami - "Ain't It Funny (Murder Remix Featuring Ja Rule & Caddillac Tah)", "I'm Gonna Be Alright (remix featuring Nas)" i wspomnianym "Alive". Album "J To Tha L-O!" jest pierwszą w historii płytą remiksową, która trafiła na szczyt amerykańskiej listy Billboardu. Jednak już 25 listopada 2002 ukazał się nowy krążek wokalistki zatytułowany "This Is Me...Then". Promował go singiel "Jenny From The Block".
Przez blisko trzy lata wokalistka milczała - od czasu wydania w 2002 roku albumu "This Is Me... Then", o latynoskiej piosenkarce głośno było przede wszystkim z powodu jej rozstania z aktorem Benem Affleckiem, późniejszego małżeństwa z Markiem Anthonym i powracających wciąż rozmaitych plotek. Tymczasem Jennifer pracowała nad nowymi nagraniami ze swoim stałym współpracownikiem Corey'em Rooney'em. Album "Rebirth" ukazał się w lutym 2005 roku. Na płycie gościnnie pojawili się: raper Fat Joe, Fabolous oraz Marc Anthony. Płytę "Rebirth" promował utwór "Get Right", który szybko podbił listy przebojów.
Wiosną 2007 roku ziściło się jedno z wielkich marzeń Jennifer Lopez - artystka wydała płytę śpiewaną w języku hiszpańskim. Album "Como Ama Una Mujer" ukazał się prawie 8 lat po premierze jej debiutanckiej płyty. "Como Ama Una Mujer" trafił od razu na 1. pozycję "Billboard Latin Album Charts" i do pierwszej dziesiątki głównej listy "Billboard 200 Album Charts". W tym samym roku artystka zaprezentowała kolejny album, tym razem anglojęzyczny, zatytułowany "Brave". Nad płytą Jennifer pracowała z takimi producentami, jak J.R. Rotem, Ryan Tedder, Middi Mafia i Bloodshy. Pierwszym singlem promującym album był utwór "Do It Well". Drugim utworem był "Hold It, Don't Drop It".
Na kwiecień 2010 roku planowana była premiera jest siódmego studyjnego krążka - "Love?". Artystka pracowała nad nim od czasu swojej ciąży, czyli od trzech lat. Do współpracy nad materiałem zaprosiła między innymi Danję, Jima Jonsina, Darkchild oraz The Neptunes. Wprawdzie w październiku 2009 roku do sieci wyciekło nagranie - "Fresh Out The Oven" z gościnnym udziałem Pitbulla, to jednak nie ono zapowiada nową płytę, lecz piosenka - "Louboutins", która swoją premierę miała pod koniec listopada podczas rozdania American Music Awards. Tymczasem pod koniec lutego 2010 roku okazało się, że data premiery zostanie przesunięta, opóźnienie spowodowane było zawirowaniami na linii artystka - wytwórnia. Pod koniec roku podano iż piosenkarka dogadała się z Universal Music i pod szyldem tej wytwórni zostanie wydany album "Love?". Premiera płyty została ustalona na wiosnę 2011 roku.
Artystka, znana jest także ze swego zamiłowania do mody - w 2003 roku wypuściła swoją pierwszą autorską linię, nie tylko ubrań, lecz także biżuterii. Wzięła też udział w kampanii Louisa Vuittona. Był to również świetny moment, by wypuścić na rynek perfumy - "Glow by J.Lo", a następnie "Still" i "Miami Glow by J.Lo". Dwa lata później pojawiła się druga odsłona kolekcji odzieży, a także nowy zapach - "Live by Jennifer Lopez". Rok później przyszedł czas na "Miami Glow, "Love at First Glow by J.Lo" oraz "Live Luxe". Na początku 2007 roku do sklepów trafiła woda "Glow After Dark", a na rynek azjatycki - "Deseo" i "Deseo Forever". W lutym 2009 roku firmowała swoim nazwiskiem kolejny zapach - "Sunkissed Glow". Jak dotąd ostatnie perfumy to "My Glow". Zupełnie wbrew panującej obecnie modzie na ekologię - manifestuje swoje uwielbienie do noszenia futer, niestety tych naturalnych, co doprowadza do wściekłości obrońców praw człowieka - gwiazda bowiem nic nie robi sobie z tych protestów.
Prywatnie łączono ją między innymi z Seanem Combsem (znanym jako Diddy) i Benem Affleckiem. Ma za sobą dwa nieudane małżeństwa. Od 2004 roku jest związana z piosenkarzem Markiem Anthonym, a od lutego 2008 roku są szczęśliwymi rodzicami bliźniąt - córeczki Emme Maribel Mun~iz oraz synka Maximiliana "Maxa" Davida Mun~iza.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Kariera Jennifer Lopez znalazła się w 2010 roku na zakręcie. Po niepowodzeniu singla "Louboutins" wytwórnia płytowa nie chciała wydać nowego albumu piosenkarki.

Jennifer Lopez jest ostatnio na fali
Jennifer Lopez jest ostatnio na fali /AFP
Dziś Lopez znów święci triumfy. Amerykanka rozstała się z wytwórnią Sony Music i podpisała umowę z Island Def Jam. Została też jurorką amerykańskiego "Idola", gdzie jest bardzo dobrze odbierana przez widzów, a utwór "On The Floor" w mig podbił listy przebojów. Jakby tego było mało ostatnio magazyn "People" uznał Lopez najpięknięjszą kobietą świata.
Poniżej możecie przeczytać wywiad z wokalistką, w którym opowiada o nowym wydawnictwie oraz o tym, jak jej życie zmieniło się po urodzeniu bliźniąt w 2008 roku.
W jaki sposób macierzyństwo wpłynęło na twoją twórczość?
Jennifer Lopez: - Macierzyństwo wpływa na każdy aspekt twojego życia; na to, jak postrzegasz świat; w jaki sposób myślisz o miłości - zmienia wszystko. Naturalną koleją rzeczy jest więc również wpływ na twoją pracę, na karierę, na twoje zawodowe decyzje, na tematy, które chcę poruszać w swoich piosenkach. Patrzę teraz na różne rzeczy z innej perspektywy.
Czy nowe obowiązki rodzinne pozwoliły ci nadążać za najnowszymi trendami w muzyce?
Jennifer Lopez: - Oczywiście! Kocham muzykę od zawsze. Muzyka i taniec to niezwykle istotna część mojego życia. Cały czas zwracałam uwagę na to, co dzieje się w muzyce, bo jest to po prostu coś, co kocham.
Czy macierzyństwo było źródłem inspiracji dla twoich nowych piosenek?
Jennifer Lopez: - Posiadanie dzieci z całą pewnością znalazło swoje odzwierciedlenie w tekstach i muzyce na mojej nowej płycie. Jak już wspomniałam, kiedy zostajesz matką, zaczynasz inaczej patrzeć na miłość; odczuwasz ją w sposób silniejszy i głębszy niż kiedykolwiek przedtem w swoim dotychczasowym życiu. Sprawia, że zaczynasz stawiać sobie nowe pytania w odniesieniu do pewnych rzeczy, stąd też zatytułowałam tę płytę "Love?" (światowa premiera 29 kwietnia - przyp.red.) - miłość ze znakiem zapytania, ponieważ zaczęłam zadawać sobie różne pytania, dociekać i kwestionować samą siebie w kontekście tego uczucia. I o tym właśnie jest ta płyta.
Opowiedz, jak powstawał ten album.
Jennifer Lopez: - Zaczęło się właściwie już po tym, jak na świat przyszły dzieci, ponieważ poprzednią trasę koncertową odbywałam, będąc w ciąży. Potem urodziły się bliźniaki, i mniej więcej do momentu, w którym skończyły osiem miesięcy, nie robiłam nic. Wtedy dopiero wróciłam do studia nagraniowego. Jak widać, było to jakieś dwa i pół roku - czasami potrzeba ci po prostu właśnie tyle czasu.

J.Lo o odcieniach miłości

- Na początku nie wiedziałam, co chcę przekazać słuchaczom, co czułam, o czym chciałam śpiewać, jak ma brzmieć muzyka - po prostu weszłam do studia i zaczęłam rejestrować różne utwory, które dostawałam od różnych osób. Cały czas coś jednak było nie tak. Dopiero później, po jakichś kolejnych sześciu miesiącach, poczułam: O! już wiem, co chcę powiedzieć, w jakiej formie, i o czym chcę pisać w moich tekstach; już wiem, co siedzi w mojej głowie.
- Wtedy dopiero cała płyta zaczęła nabierać realnych kształtów. Mogłam udać się do konkretnych producentów, co do których nabrałam przekonania, że chcę z nimi pracować - i którym mogłam dokładnie wytłumaczyć, co chcę powiedzieć na tym albumie, o co mi chodzi i jakiego rodzaju piosenki mają się znaleźć na płycie. Wtedy właśnie ten album zaczął się przeradzać w spójną całość.
Jakie utwory chciałaś napisać na tę płytę?
Jennifer Lopez: - Chciałam zmierzyć się z tematem tej miłości ze znakiem zapytania. Tak jak powiedziałam, zależało mi na tym, żeby taki właśnie był tytuł płyty i żebym mogła poruszyć na niej różne aspekty miłości; dotknąć najróżniejszych ludzkich przemyśleń na jej temat i ludzkich doświadczeń związanych z tą wielką rzeczą - rzeczą, bez której nikt z nas nie może żyć i bez której nie może przetrwać żadna istota żywa. To właśnie był pomysł na tę płytę, a właściwie zalążek pomysłu, który później rozrasta się niczym drzewo, wypuszczając gałęzie w różnych kierunkach. Tak właśnie było z tym albumem.
Jak opisałabyś brzmienie tej płyty?
Jennifer Lopez: - Na moim nowym albumie dominuje brzmienie charakterystyczne dla mnie od zawsze. Jest to kombinacja różnych muzycznych stylów, które mnie inspirują. Są to: urban, dance, pop i rytmy latynoskie, wrzucone do jednego worka. Chodziło jednak o to, by to brzmienie, z którego jestem znana, uczynić jak najbardziej współczesnym. W osiągnięciu tego celu pomagali mi producenci. Tricky Stewart, odpowiedzialny za stylistykę urban i RedOne, który zajął się stroną dance'ową, nadali mojemu stylowi bardzo współczesne brzmienie. Było to bardzo ekscytujące, bo cały czas chodziło o to, żebym muzycznie pozostała sobą. Nie chciałam się zmieniać.
Jacy wykonawcy wystąpili gościnnie na twojej nowej płycie?
Jennifer Lopez: - Jest kilka takich osób. Wspólnie z The Dream, który był jednym z producentów, zrobiliśmy kilka piosenek, z których część trafiła na płytę - chyba trzy lub cztery. Właściwie to pojawia się on w jednej z nich - to utwór "Run the World". Nagrałam też piosenkę z Lil Waynem - to numer "I'm Into You", który wyprodukował StarGate. Trzeba też wspomnieć o pierwszym singlu, "On the Floor", w którym gościnnie wystąpił Pitbull.
Kim są producenci, z którymi współpracujesz?
Jennifer Lopez: - Jak już wspomniałam, pracowałam z takimi osobami, jak RedOne, Tricky, The Dream, StarGate, D'Mile, Danja, Radio - sporo ich było...
Skąd pomysł, by pierwszym singlem była piosenka "On the Floor"?
Jennifer Lopez: - Za każdym razem, gdy wybieram single, konsultuję się z ludźmi, którym ufam najbardziej. Tym razem rozmawiałam z L.A. Reidem, z Dannym Mediną, z naszą małą ekipą z wytwórni płytowej, i zaprezentowałam im całą płytę. W takich sytuacjach zazwyczaj jest tak, że jedna piosenka wysuwa się na plan pierwszy. W tym przypadku takich utworów było pięć czy sześć. "No, dobra" - mówię - "która z nich najbardziej nadaje się na pierwszy singel; która najlepiej przedstawi ten album publiczności?". L.A. Reid nie miał żadnych wątpliwości: "To jest ten utwór" - powiedział. Od razu wskazał ten numer. "Od razu idź z tym do radia!" - powiedział.

Skąd pomysł na sampel z "Lambady"?
Jennifer Lopez: - To był RedOne! To on wpadł na ten pomysł. Sądzę, że wiedział, iż zależy mi na płycie, na której będzie można usłyszeć inspiracje muzyką z całego świata i według niego to był właściwy sposób, by osiągnąć ten efekt.
Czy ta nowa płyta ma stać się okazją do zaprezentowania twojego nowego wizerunku?
Jennifer Lopez: - Sama nie wiem, właściwie to nie myślę o tym zbyt dużo. Zakładam na siebie to, na co w danym momencie mam ochotę. Kiedy wymyślamy koncepcje dla teledysków i wiem, że będę musiała zatańczyć, wybieram ten strój, który moim zdaniem nadaje się do tego celu idealnie. Przymierzam różne rzeczy, by w końcu stwierdzić: "To jest idealne do roli właścicielki klubu, a to jest w sam raz dla dziewczyny, która przychodzi do klubu potańczyć..." - rozumiesz, co mam na myśli?
- Po prostu łączymy różne elementy na takiej właśnie zasadzie; tak samo zresztą było ze zdjęciami na okładkę albumu - miałam zachowywać się w zgodzie z tym, co czuję; tak, jak osoba, którą jestem na obecnym etapie. Chodziło o to, by nie myśleć o tym, jak to powinno wyglądać, ale o to, żebym robiła to, co w danej chwili dyktuje mi serce.
Tłumaczenie - Katarzyna Kasińska
Universal Music Polska

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

ennifer Lopez urodziła się w 1970 roku w Castle Hill, nowojorskiej dzielnicy Bronxu, ale jej rodzice pochodzą z Puerto Rico. Zaczęła śpiewać mając 5 lat, a jako nastolatka brała lekcje tańca. Karierę rozpoczęła jednak jako aktorka. Najpierw była rola w telewizyjnej komedii "Living Color", potem serial "South Central", a na dużym ekranie zadebiutowała w filmie "Mia Familia". Potem zagrała u boku Woody'ego Harrlesona i Wesley Snipesa w "Money Train", aż wreszcie przypadły jej główne role w filmach "Selena" (1996) oraz "Out of Sight" (u boku George'a Clooneya). W 1999 roku wydała pierwszą płytę "On The 6" i... znów sukces. Kolejne dwa albumy przyniosły jej statut supergwiazdy, który ugruntowały kolejne małżeństwa i rozwody.
Pod koniec 2002 roku Lopez wydała swą trzecią płytę "This Is Me... Then". Z tej okazji opowiedziała m.in. o tytule albumu, jak pracowała nad nim, o życiowych priorytetach i o byciu gwiazdą.

"Cała ja"
INTERIA.PL
Tytuł twojej nowej płyty "This Is Me... Then" odnosi się do konkretnego okresu w twoim życiu. Opowiedz o nim.
Zdecydowałam się na taki tytuł, bo przecież wszystko, co można znaleźć na moich płytach, opowiada o tym, kim i jaka jestem. Wszystko, czym się w danym czasie interesuję, czego słucham, co czuję i lubię ma swoje odzwierciedlenie w piosenkach, które nagrywam. Muzyka jest czymś bardzo intymnym, wiesz co mam na myśli? Jeżeli się jej nie czuje, nie powinno się jej wykonywać. Nagrywając ten album czułam, że mówi on o mnie w większym stopniu, niż poprzednie. Pomyślałam, że jeżeli dam go do posłuchania swoim dzieciom - powiedzmy - za 20 lat, będę mogła dodać: "Taka wtedy byłam". W tym czasie tak właśnie się czułam, takiej muzyki słuchałam i taką płytę chciałam nagrać, w ten sposób wyrażałam samą siebie. To byłam cała ja. Jeżeli wsłuchasz się w słowa na płycie, poznasz historię mojego życia z ostatnich miesięcy. Dlatego zdecydowałam się na taki właśnie tytuł.
Jak długo pracowałaś nad tą płytą?
Okrągły rok. W międzyczasie wystąpiłam w trzech filmach - zaczęłam w grudniu 2001 roku od "Gigli". Potem była romantyczna komedia "Maid in Manhattan" i ostatnio film "Jersey Girl". Nie zamierzałam wydawać w tym roku płyty, po prostu nagle okazało się, że mam wystarczająco dużo materiału i ciągle jeszcze w mojej głowie kłębią się nowe pomysły. Kiedy miałam zdjęcia w Nowym Jorku, spotkałam się z moim producentem Corym Rooney'em, który powiedział: "Wiesz co? Może zacznę już powoli nagrywać ten materiał." Nagle zaczął coraz częściej przychodzi do mnie na plan, odwiedzać mnie po zdjęciach i tak krok po kroku przygotowywaliśmy nowe piosenki. Zanim się zorientowaliśmy, mieliśmy już gotową całą płytę! To nieprawdopodobne, ale prawdziwe.
Rozumiem, że byłaś zajęta kręceniem filmów. Czyli pisanie piosenek z hobby nagle przerodziło się w kolejną pracę po godzinach?
W momencie, kiedy tyle dzieje się w moim życiu, jako artystka wciąż poszukuję ujścia dla swoich emocji i wrażeń. I znajduję je w pisaniu piosenek. Podczas gdy w filmach gram postacie o zupełnie różnych charakterach, to chociaż płyty pokazują mnie taką, jaka naprawdę jestem.

Jak ci się pracuje z Corym Rooney'em?
Cory jest ze mną od początku - pierwsza piosenka, jaką nagrałam, była właśnie jego autorstwa i nazywała się "Talk About Us". Od tego czasu towarzyszy mi przy nagrywaniu każdego kolejnego albumu. Jest w nim coś wyjątkowego. Pracowałam już z wieloma producentami - przy każdej płycie staram się korzystać z pomocy różnych osób - ale mnie i Cory'ego zawsze łączyć będzie jakaś szczególna więź. Jest taką osobą, która potrafi dokończyć każdą moją myśl. Zdaje się wiedzieć wszystko, co chcę powiedzieć, co czuję i co robię, i muszę powiedzieć, że ja również znam go tak dobrze. Kiedy siadamy do pracy nad płytą, wytwarza się między nami jakaś wyjątkowa chemia. Oboje mamy też bardzo zbliżone gusta.
Kiedy puszcza mi coś, nad czym pracował, zawsze powtarza: "Wiedziałem, ze ci się spodoba!", i jest to prawda. Rozumiemy się bez słów, a jest to wymarzona sytuacja na linii artysta - producent.
Skąd czerpiesz pomysły na teksty swoich piosenek? Z osobistych doświadczeń?
Doświadczeń, choć niekoniecznie moich. Inspirują mnie także historie z życia innych ludzi, ich emocje, problemy, które tak naprawdę mogą dotyczyć się każdego z nas. Wszystko jednak zależy od punktu wyjścia - moich przemyśleń, tego, co w danej chwili zaprząta moją uwagę. Nieraz zaczynam pisać piosenkę o jednej sprawie, a kończę pisać o innej. Dlatego nieraz tak trudno w jednym zdaniu streścić, o czym jest dany utwór. Czasami składa się na niego kombinacja zdarzeń z życia kilku osób.
Na nowym albumie towarzyszą ci specjalni goście...
Tak, jeden utwór, "All I Have", nagrałam w duecie z L.L. Cool J.'em. Bardzo fajnie się nam pracowało, mimo że to przecież prawdziwa legenda rapu! Oprócz tego na płycie słychać The Lox, którzy rapują w singlowym kawałku "Jenny From The Block".
Czy wcześniej słuchałaś już kiedyś L.L. Cool J.'a?
Pamiętam, jak był akurat w studio, w którym nagrywaliśmy ten kawałek. Bardzo mu się spodobał, więc zapytałam, czy chce w nim wystąpić. Zgodził się od razu. Przez chwilę zastanawiał się tylko "o czym chciałabyś tu usłyszeć?, jak sobie wyobrażasz ten kawałek?" - był bardzo otwarty i chętny do wysłuchania wszystkich moich propozycji. Zaznaczał: "Pamiętaj, że to twój utwór, to ty musisz być z niego zadowolona!". Za chwilę sypnął jak z rękawa mnóstwem pomysłów i zaczął je zapisywać. A ja tylko go instruowałam: "Dobrze, źle, tak, nie". Bardzo szybko udało nam się nagrać ten kawałek - już po godzinie od powstania całego pomysłu nagrywał w studio swoje rymy.

A singlowy "Jenny From The Block", nagrany z The Lox? Jak powstał ten kawałek?
Trochę inaczej, ponieważ tym razem nie było mnie w studio, kiedy The Lox pracowali nad swoją partią. Kiedy pierwotnie skończyliśmy nagrywanie tego utworu, doszliśmy do wniosku, że chyba brakuje w nim jakiejś wstawki rapowej. Albo wstawki tanecznej, nie byliśmy do końca pewni. A wszystko wskazywało, że będzie to pierwszy singel z płyty. W końcu ktoś zasugerował mi: "Co sądzisz o The Lox? Wydaje mi się, że by tu pasowali". A ja na to: "Oczywiście, uwielbiam ich! Są na topie już od dawna i ciekawe co wymyślą na mój album". Spisali się rewelacyjnie i to od razu słychać na tym singlu.
"You're Perfect" to bardzo zmysłowa kompozycja. Swój charakter zawdzięcza orkiestrze, która nadaje jej odpowiedni nastrój. O czym opowiada?
Przy nagrywaniu utworów na płytę zależało mi na uzyskaniu ciekawego, nowego brzmienia, jakie znaleźć można na współczesnych produkcjach R&B / hip-hop, czy nawet pop. Ale w którymś momencie zabrakło mi melodyjności zwykłych, prostych piosenek, jakich słuchałam jeszcze kilka lat temu. "You're Perfect" to utwór, który równie dobrze mógłby zostać nagrany w latach 70., brzmi jak jakaś produkcja pop / soul z tamtych czasów. Zależało mi na dostarczeniu takich klimatów na płytę. Do tego niezbędne było skorzystanie nie tylko z żywych instrumentów, ale i współczesnego automatu perkusyjnego. W innych kawałkach wykorzystywaliśmy z kolei żywą perkusję.
Przy "You're Perfect&qout; nie interesowała mnie kolejna ballada w stylu hip-hop / R&B. Skoro powstała już piękna, melodyjna kompozycja, dobrym pomysłem było zatrudnienie sekcji smyczkowej, która nadałaby całości trochę seksualny, zmysłowy charakter. Zresztą do nagrywania każdego utworu podchodziliśmy w sposób szczególny.
Porozmawiajmy o klipie do "Jenny From The Block", który kręciłaś w Los Angeles. Jak było na planie? Jak pracowało ci się z reżyserem, Francisem Lawrencem?
Kręciliśmy go przez trzy dni. Francis jest wspaniały - pracowałam z nim już kilka razy, reżyserował dla mnie choćby "Waiting For Tonight" - mój ulubiony teledysk - i "Play". Świetnie się rozumiemy i czuję, że mogę mu ufać, co na planie klipu jest bardzo ważną sprawą. Tym razem pomysł na "Jenny..." jest całkowicie jego autorstwa i z tego, co wiem, świetnie sprawdził się praktyce.

W tle teledysku widać pracujących na budowie robotników. Nie peszyły cię na planie ich ciekawskie spojrzenia?
Pamiętam, że w tych dniach i tak nie byłam w najlepszej formie. Potwornie bolała mnie szyja i od połowy pleców do głowy czułam się jak sparaliżowana. Patrzyli na mnie z tyłu, a ja próbowałam coś zatańczyć i wszystko bolało mnie jeszcze bardziej. Byłam strasznie zestresowana, myślałam sobie "O mój Boże, skoro już tak stoją i marnują czas, to może powinnam naprawdę ich jakoś rozerwać".
Twoja kariera rozwija się zarówno na polu muzycznym, jak i filmowym. Czy wobec takiego pasma sukcesów zmieniają się też twoje priorytety?
Nie sądzę. Po nagraniu kolejnej płyty czy nakręceniu nowego filmu, ciągle staram się dążyć do przodu. Na tym polega kreatywność. Jako artysta mam prawo sugerować się swoim instynktem - to, czy w danej chwili jakiś pomysł mi się podoba, czy nie, decyduje o jego przyjęciu bądź odrzuceniu. Ludziom wydaje się, że moje życie jest z góry zaplanowane, że wszystko jest skrzętnie wyliczone i nic nas nie może zaskoczyć. Ale w rzeczywistości wcale tak nie jest. Musisz kierować się swoim sercem. Iść za tym, co wydaje ci się sensowne, czemu chętnie poświęcisz swoją energię i pomysłowość. Potem, podczas pracy, dajesz z siebie wszystko, ale nigdy nie możesz przewidzieć ostatecznych rezultatów.
Jest też jeszcze zawodowy aspekt tego wszystkiego. Natomiast marketing to już nie moja działka. Ja mam robić tylko to, co czuję. Najbardziej szczerze i najsolidniej, jak potrafię. A publiczność potrafi to docenić. Dopóty, dopóki potrafię wyczuć cienką granicę między życiem zawodowym a prywatnym - wszystko jest w porządku. Moim priorytetem jest i zawsze będzie rodzina. Dopiero po niej mogę stawiać sobie w życiu inne cele.
Czy kiedy jako mała dziewczynka marzyłaś o byciu gwiazdą, wyobrażałaś sobie, że będzie to wyglądać właśnie w ten sposób?
W pewnym sensie. Zawsze wierzyłam, że kiedyś będę śpiewać, tańczyć i grać, ale nigdy nie zastanawiałam się, z czym to się może wiązać. Te myśli powstają dopiero po odniesieniu pierwszych sukcesów - wtedy pojawiają się koło ciebie nowi ludzie, wkraczasz w inny świat. I w twoim interesie jest nauczyć się z tym żyć.

I dobrze się bawisz w tym świecie?
Świetnie. Staram się nie traktować siebie zbyt serio, robić to, co robię najlepiej. I mam nadzieję, że ludziom nadal będzie się to podobać.
Dziękuję za rozmowę.
(Na podstawie materiałów promocyjnych wytwórni Sony Music)
znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz