wtorek, 13 grudnia 2011

Dorota Gardias-prezenbterkatelewizyjna dziennikarka

Dorota Gardias Prezenterka telewizyjna, dziennikarka, pogodynka, konferansjerka i modelka. Urodziła się w 1981 roku w Tomaszowie Lubelskim. Skończyła tamtejsze liceum im. Bartosza Głowackiego. Panna Gardias studiowała na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Ma dyplomy z dwóch kierunków: Pedagogika Przedszkolna oraz Menedżer Kultury.
Podczas studiów brała udział w konkursach piękności i pozowała do zdjęć. Jak powiedziała w wywiadzie, był to sposób na opłacenie czesnego. Największe sukcesy jako modelki:
  • 1996 - Miss Nastolatek Zamojszczyzny
  • 1998 - Miss Lata Zamojszczyzny
  • 1998 - Miss Chmielaków
  • 1999 - Miss Polonia Roztocza
  • 1999 - Miss Polonia Super Model Lubelszczyzny
  • 2000 - Najpiękniejsza Studentka Lublina
  • 2002 - Dziewczyna Dziennika Wschodniego
Obecnie Dorota Gardias jest prezenterką, pogodynką i konferansjerką. Imprezy prowadzi rzadko. Bardziej skupia się na pracy w telewizji. Dla TVN Meteo prowadzi prognozę pogody. W TVN Turbo i TVN24 ma własne programy rozrywkowo-publicystyczne. Lata także jako członek załogi newscoptera. Robi oszałamiającą karierę a jej zdjęcia często trafiają na okładki czasopism.
Dużym sukcesem Doroty jest wygrana w konkursie Telekamery Teletygodnia 2010. W swojej kategorii urocza prezenterka pogody pokonała między innymi Marzenę Sienkiewicz i Jarosława kreta. Zwyciężyła także w Tańcu z Gwiazdami. Wygrała puchar i wyścigowe Porsche.
Dorota Gardias wyszła za mąż za pilota wojskowego Konrada Skórę. Jak powiedziała Dorota w wywiadzie: "od razu wpadliśmy sobie w oko i szybko się do siebie przekonaliśmy." Pogodynka robiła karierę telewizyjną w Warszawie, a on stacjonował w jednostce pod Łodzią. Niedawno rozwiedli się.
Dorota ma 175 cm wzrostu. Jej idealne wymiary to: 86/62/85. Ma brązowe oczy. Nosi pantofelki rozmiaru 37. Dokładnie można było ją obejrzeć w magazynie CKM.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx



Dorota Gardias: bywam naiwna

Dorota Gardias twierdzi, że nie ma problemu z paparazzi. Akceptuje ich i szanuje jako ludzi, ale z człowiekiem, który ją nękał sprawy załatwi na drodze sądowej. Z dziennikarką stacji TVN rozmawiamy o cenie, jaką się płaci za bycie popularną, plotkach na jej temat oraz byłym małżeństwie z Konradem Skórą.

Dorota Gardias / fot. MW Media
Mam wrażenie, że od pewnego czasu jeśli gazety piszą o Tobie to albo w kontekście twojego rozwodu, albo kolejnego romansu, a ostatnio w kontekście awantury z paparazzim. Nie denerwuje Cię to?


Nie biorę sobie tego wszystkiego do serca, gdyż wiem, że prasa brukowa i portale plotkarskie rządzą się swoimi prawami. Czasem to denerwuje, czasem sprawia przykrość, ale trzeba sobie z tym jakoś radzić. Jak to mówią "taka robota".


Nie boisz się, że czytelnicy, którzy czytają różne informacje o Dorocie Gardias będą mieli o niej nie najlepsze zdanie?


Każdy ma prawo mieć własne zdanie. Jeśli ktoś w tworzeniu opinii kieruje się plotkami i nie potwierdzonymi informacjami, to jego sprawa. Na pewne rzeczy nie mam wpływu, a tym bardziej ochoty na to, aby zaprzeczać kolejnym doniesieniom, że jestem w ciąży, że sprzedałam auto, że spotykam się z tym lub tamtym. Poza tym proszę posłuchać jak to brzmi… czasem to naprawdę śmieszne.


Skąd te wszystkie plotki o Tobie?


Nie bywam na bankietach i balach, nie chodzę do warszawskich klubów. Więc nie daje powodów do plotkowania. Kilka razy w roku prowadzę oficjalne gale i zazwyczaj wtedy zrobią mi zdjęcie, na którym np. serdecznie witam się z bliskim znajomym – już kolejnego dnia zostaje on moim… nowym facetem. Na spotkanie ze znajomym też chyba nie powinnam chodzić, gdyż następnego dnia, to już drugi kochanek w miesiącu. A to że nie prowadzę kolejnej edycji "Projektu Plaża", to dlatego, że sobie nie poradziłam, ale nikt nie raczy zauważyć, że kolejnej edycji po prostu nie ma, a w nagrodę za poprzednią prowadzę "Dzień Dobry Wakacje".


A jednak paparazzim bardzo przypadłaś do gustu. Głośno jest o Twojej awanturze z jednym z nich, gdzie miało dojść do ostrej wymiany zdań, a znajomy, z którym wtedy byłaś, miał zabrać fotografowi kartę do aparatu.


Stając się osobą publiczną musisz brać pod uwagę to, że będą Cię śledzić i robić zdjęcia. Ktoś napisał "to cena, którą trzeba zapłacić za sukces", tak jakby ten sukces spadał wszystkim z nieba, więc rozumiem, że to kara za to, że się do czegoś w życiu doszło. Nie mam problemu z paparazzi. Akceptuję ich i szanuję jako ludzi. Wielu z nich to bardzo fajni, sympatyczni ludzie, dla których czasem się zatrzymam, pomacham, uśmiechnę się, a czasem nawet zamienię dwa zdania. Z człowiekiem, który mnie nękał sprawy załatwię na drodze sądowej. Wszystko, co miałam do powiedzenia w tej sprawie już powiedziałam.



Dorota Gardias / fot. MW Media
Ciężki jest żywot osoby publicznej...


Czasem tak. Ale są też i plusy. Na szczęście jest ich dużo, dużo więcej (śmiech). A ja bardzo lubię moją pracę. Gdyby tak nie było, to pewnie dawno już bym z niej zrezygnowała. Moja praca daje mi możliwość rozwoju i dzięki niej mogę podejmować nowe ciekawe wyzwania. Pracuję z fantastycznymi ludźmi, a w pracy mam świetną ekipę.


W trakcie Twojego rozwodu z mężem pojawiały się informacje, że to przez chęć zrobienia kariery w telewizji rozpadło się Twoje małżeństwo. To prawda?


Nie. To nie jest prawda. W grę wchodziły inne kwestie. Ale to już zamknięty rozdział mojego życia, po za tym nie chcę o tym opowiadać.


Widzę, że na pytanie o rozwód jeszcze się denerwujesz…


Tak. To było dla mnie bardzo trudne i bolesne doświadczenie. Z byłym mężem tworzyliśmy parę przez parę ładnych lat. Mamy wspólne wspomnienia i przeżycia. To, że każde z nas poszło w inną stronę i moje małżeństwo się rozpadło traktuję jako porażkę. Rozstaliśmy się jednak w zgodzie i zrozumieniu. Na pewno jak zobaczymy się na ulicy to nie udamy, że się nie znamy.


Mówi się, że każde nieudane małżeństwo to jest worek doświadczeń, z którego można czerpać dla kolejnego związku, aby był szczęśliwy i trwały…


Tak. To prawda. Ja swoje wnioski już wyciągnęłam i zachowam je dla siebie. Ale dziś nie wiem, czy zdecydowałabym się na związek na odległość, bo prędzej czy później trzeba się zmierzyć z wieloma trudnościami. Nawet ludziom z mocnym charakterem jest bardzo ciężko nie mieć przy sobie ukochanej osoby.


Mówisz o charakterze więc jakich cech w sobie nie lubisz?


Bywam naiwna… naiwnie w coś wierzę lub komuś wierzę, naiwnie na coś liczę. Potem są wielkie rozczarowania.


A co w sobie lubisz?


Tu już muszę się zastanowić…


Wygląda na to, że łatwiej Ci idzie krytyka własnej osoby, niż chwalenie jej?


Chyba tak (śmiech). Ale jeśli już mam coś wymienić to to, że jestem bardzo pracowita i ambitna. Dla mnie to jest duża zaleta i ja takie cechy cenię w innych ludziach. Jestem też bardzo rodzinna, i uważam to za dobrą cechę.



Dorota Gardias / fot. MW Media
Jesteś rodzinna?


Rodzina jest dla mnie bardzo ważna i nie wyobrażam sobie, że kiedyś nie będę miała ciepłego domu i dzieci. Pochodzę z dużej rodziny. Mam jeszcze dwóch młodszych braci, którzy są już dorośli. Jesteśmy ze sobą bardzo blisko, dzwonię do nich często. Jestem taką "Dorotą dobra rada" (śmiech). Niedługo właśnie zostanę ciocią, bo jednemu z moich braci urodzi się córeczka... Do mamy dzwonię parę razy dziennie, a jak już przyjeżdżam do niej do Tomaszowa Lubelskiego, to zawsze mogę liczyć na jakieś pyszności w domu. Marzę o tym, żeby też udało mi się kiedyś stworzyć prawdziwy dom, tak jak moim rodzicom,


Umiesz gotować?


Pewnie, że tak. Uwielbiam gotować. I w ogóle lubię takie domowe prace jak na przykład sprzątanie, pranie, prasowanie. Na chandrę najlepsze są domowe porządki. Wiem jednak, że nie jestem typem kobiety, dla której prowadzenie domu jest całym życiem. Lubię rozwijać się zawodowo. Jestem pełna energii i uwielbiam adrenalinę. Bo wtedy czuję, że żyję. Na wszystko w życiu należy znaleźć czas. Na dom, rodzinę a także na pracę i samorealizację. Wszystko jest ważne.


Słyszałam, że skakałaś już ze spadochronu, nurkowałaś i znasz się na wyścigach samochodowych.


Z samochodami mam do czynienia w programie TVN Turbo pt: "Wydaje Ci się, że umiesz jeździć". I przyznam się szczerze, że bardzo dobrze się tam czuję. Testowałam wiele aut Lambo Porsche 911, a nawet parkowałam tirem z naczepą. Było bardzo wesoło. To są duże emocje i mam słabość do ścigania się samochodami. Nie dla poczucia wygranej, ale właśnie dla adrenaliny.


Czego jeszcze nie spróbowałaś?


Jazdy konnej, choć jestem już po lekcji pokazowej i bardzo mi się to spodobało. Fascynuje mnie też nurkowanie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Bawię się modą

Z dziennikarką, prezenterką TVN, a także fotomodelką, Dorotą Gardias rozmawiamy o pracy, sukcesach, pasjach, wrażliwości na sprawy dzieci i o marzeniach.
Halina Rostkowska-Niemczyk: Jesteś piękną kobietą, byłaś na pewno równie pięknym dzieckiem. Czy już wtedy chętnie pokazywałaś się na scenie w szkolnym teatrzyku, chciałaś być gwiazdą?

Dorota Gardias: Tak, od dziecka uwielbiałam występy publiczne. Śpiewałam z tatą na różnych rodzinnych imprezach, tańczyłam w zespole pieśni i tańca, brałam udział w konkursach piosenki. Ale nie byłam pięknym dzieckiem, wręcz przeciwnie. Chodziłam zawsze rozczochrana i miałam krzywe zęby. Poza tym byłam przeraźliwie chuda. Mama nie ubierała mnie w spódnice, gdyż moje nogi wyglądały jak dwa patyki.

Dorota Gardias / fot. Jagienka i Robert Stefanowicz


Ukończyłaś pedagogikę przedszkolną oraz kierunek animatora i menadżera kultury. Dzieci to bardzo wdzięczny temat, ale trzeba być wrażliwą osobą, czy tak?

Do dzieci trzeba mieć odpowiednie podejście. Nie każdy może być nauczycielem. Trzeba mieć do tego powołanie, nieziemską cierpliwość, wielkie serce i ogromną wiedzę. To powołanie odkryłam dopiero na studiach, praktyki potwierdziły, że się nie myliłam. Bardzo lubiłam pracę z dziećmi, ale jest to niesłychanie ciężka i odpowiedzialna praca. Czy trzeba być wrażliwym? Tak, z pewnością. Ale trzeba być także stanowczym, czasem upartym i baaardzo cierpliwym.

Czy działałaś charytatywnie na rzecz dzieci?

Czasem odwiedzam chore dzieci. Ostatnio byłam na oddziale onkologii w szpitalu w Lublinie. Bardzo przeżywam takie spotkania. Tam na miejscu nie pokazuję po sobie, że się wzruszam, że mi smutno, wręcz przeciwnie – żartuję, wygłupiam się z nimi, robimy sobie zdjęcia. Są to dla mnie ważne spotkania, ponieważ wiem, że dla tych dzieci to radosne chwile, dzięki którym mogą się oderwać choć na chwilę od swojej szpitalnej rzeczywistości.

Jeśli miałabyś na to wpływ, co zmieniłabyś w naszym kraju w działaniach na rzecz dzieci, szczególnie tych z domów dziecka?

Uważam, że wszystkie domy dziecka powinny zostać przekształcone w rodzinne domy dziecka, a osoby, które biorą pod opiekę dzieci, powinny być starannie dobierane. Myślę, że w takim domu, gdzie panuje rodzinna atmosfera, dzieci wychowują się znacznie lepiej i otrzymują więcej ciepła i miłości.

Śpiewałaś ze swoim ojcem w Zespole ADM. Czy to była Twoja inicjatywa?

To wyszło zupełnie naturalnie. Nie pamiętam, kto wpadł na ten pomysł. Zawsze śpiewaliśmy z tatą w domu. Mieliśmy nawet marzenie, żeby założyć rodzinny zespół razem z moimi braćmi i mamą. Te plany się akurat nie powiodły, ale muzykowaliśmy razem z tatą kilka lat.


Startowałaś w wielu konkursach piękności, opowiedz coś o tym…

Wszystko zaczęło się od wyborów Miss Nastolatek Tomaszowa Lubelskiego, które wygrałam. Miałam wtedy 15 lat. Było to dla mnie ogromne przeżycie i wielkie wyróżnienie. Jak byłam małą dziewczynką, często oglądałam z mamą wybory Miss Polonia. Bardzo mi się to podobało. Dziewczyny były jak z bajki, same księżniczki i wszystkie  uśmiechnięte. Kiedy wygrałam te pierwsze wybory w moim małym mieście, czułam się… właśnie jak księżniczka, a przecież każda dziewczynka o tym marzy. Traktowałam to jako dobrą zabawę. Niestety z roku na rok, z wyborów na wybory charakter tych imprez zmieniał się w porównaniu z tym pierwszym. Im wyżej, tym gorzej. Już nie było w tym zabawy, przyjaźni, tylko ostra rywalizacja. Zabawa się skończyła, ale mam dużo miłych wspomnień i uważam to za fajną przygodę.

Rzadko zdarza się, aby tak młoda osoba znalazła się na wielu okładkach polskich magazynów. Przypomnisz, jakie to były tytuły?

Nie pamiętam, było ich kilka. Teraz żałuję, że nie zbieram makulatury (śmiech).

Okładka do magazynu Moda&Styl jest którą z kolei?

Nie liczyłam. Zupełnie tego nie kontroluję.

Jak czułaś się w roli fotomodelki? Czy poza urodą trzeba mieć coś więcej?

O tak, uwielbiam ten zawód. A tak na marginesie, tu czasem nie trzeba mieć „filmowej urody”, wręcz przeciwnie. Trzeba być chuderlakiem, a z tym akurat nie miałam problemów. W pewnym sensie trzeba być aktorem, często grać różnymi emocjami. Bardzo lubiłam i lubię pozować do zdjęć i wcielać się w różne role, przebierać, bawić modą, zaskakiwać siebie i być czasem zaskoczoną efektem fotografii.

A czy miałaś propozycje pracy jako modelka?

Tak. Wiele razy z tego skorzystałam. Zajmowałam się tym, gdy byłam na studiach. Ale nie czułam się dobrze w tej roli. Zdjęcia, na których jesteś, to czasem dzieła sztuki, fajnie w tym uczestniczyć. Na wybiegu jest się tylko wieszakiem. Ale zazwyczaj te zawody się ze sobą łączą, więc można się wykazać na sesjach.

Jak sądzisz, czy w naszym kraju łatwo zrobić karierę w tym zawodzie?

Uważam, że w Polsce nie ma prawdziwego, dużego rynku. A jak rynek mały, to trochę w nim ciasno i może być ciężko. Czasem chodzę na pokazy i ciągle widzę te same twarze na wybiegu, więc pewnie zrobić w tym małym środowisku dużą karierę jest trudno. Ale wiele Polek robi fantastyczne kariery za granicą, pracują dla słynnych marek, pojawiają się na pokazach największych projektantów. Myślę, że w tym zawodzie trzeba mierzyć wysoko.

Kiedy zaczęła się Twoja praca w mediach? Jakie to były programy?

Wszystko zaczęło się na studiach, miałam wtedy 20 lat. Moja przygoda z telewizją rozpoczęła się od prowadzenia magazynu mody "Wieszak" w TVP3. Początki, jak to zazwyczaj bywa, nie były łatwe. Brak doświadczenia, wielka trema i moja ogromna nieśmiałość oraz kompleksy. Najwięcej problemów było z tym, aby uwierzyć w siebie. Gdy trafiłam na przesłuchanie do TVN-u, nie liczyłam, że dostanę tę pracę. Ale jestem bardzo ambitna i na przesłuchania przyjechałam bardzo dobrze przygotowana. Postanowiłam się sprawdzić. Dobrze wypadłam i po jakimś czasie dostałam telefon, że zapraszają mnie do współpracy.
 
Lubisz pracę na wizji?

Uwielbiam moją pracę. Praca przed kamerą sprawia mi dużo przyjemności. Czuję się jak ryba w wodzie. Praca w programach na żywo czasami jest bardzo stresująca, ale ma też swoje zalety. Oprócz tego współpracuję z fantastyczną ekipą. Jarek Kuźniar, Kasia Werner, Dorcia Welman czy Marcin Prokop to dziennikarska pierwsza liga. To dla mnie zaszczyt, że mogę pracować w takim towarzystwie.

Prowadziłaś program rozrywkowy "Ale zima" z przystojnym, eleganckim Olivierem Janiakiem. Jak Ci się z nim współpracowało? Czy lubisz prowadzić program w duecie?

Wolę pracować w duecie niż solo. Program jest bardziej ciekawy, czasem jest śmiesznie, można się wzajemnie uzupełniać, a czasem też ratować z opresji. Pracę z Olivierem wspominam bardzo miło. To prawdziwy profesjonalista. Praca z nim jest bardzo dynamiczna, Oli nie lubi marnować czasu na planie, dzięki czemu program nagrywa się dużo szybciej, nie tracąc na jakości.

No i szalenie istotna sprawa. W 2009 r. zwyciężyłaś w IX edycji „Tańca z Gwiazdami”, gdzie Twoim partnerem był Andrzej Mosejcuk. Czy czułaś się zaszczycona, wyróżniona?

„Taniec z Gwiazdami” bardzo dużo zmienił w moim życiu. To była wielka przygoda, za którą pojawiła się ogromna popularność. Poznałam fajnych ludzi, nauczyłam się tańczyć i przede wszystkim wygrałam. To było wielkie wyróżnienie, tym bardziej, że nie byłam tak popularna jak inni uczestnicy, a poziom kilku par był bardzo wyrównany. Do dziś jeżdżę srebrnym porsche, które było nagrodą w tym konkursie. Kryształowa kula jest jeszcze w domu, ale planuję oddać ją na jakąś akcję charytatywną.

Co wyniosłaś z tego programu?

Przede wszystkim dowiedziałam się wielu rzeszy o swoim ciele. Przekraczałam granice zmęczenia. Kiedy wydawało się, że nie mam zupełnie siły, uruchamiały się jakieś nieodkryte pokłady mocy, dzięki której mogłam jeszcze więcej trenować. Wykorzystuję to teraz w życiu.  Ten program pokazał mi także, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, jeśli się o tym marzy i jeśli się ciężko pracuje, to można to osiągnąć. Tak było w tym przypadku. Marzyłam, żeby zatańczyć w tym programie, kiedy jeszcze nie pracowałam w TVN. To było zupełnie nierealne, ale marzyłam sobie po każdej emisji programu. Nie opuszczałam żadnego odcinka… i wymarzyłam.

Wracając do telewizji, a konkretnie do TVN, gdzie jesteś prezenterką pogody... Zostałaś wyróżniona, otrzymując nominację do nagrody "Telekamer". Możesz rozwinąć ten temat?

"Telekamera" to duże wyróżnienie i chyba najważniejsze, gdyż w plebiscycie oceniają Cię telewidzowie, a oni są najbardziej surowymi jurorami. Docenili moją pracę, osobowość. Myślę, że otrzymanie tej statuetki to był także wynik wygrania TzG, który przyniósł mi dużą popularność i sympatię widzów. Za to wyróżnienie bardzo dziękuję.
 Co Ci najbardziej przeszkadza w życiu, co Cię drażni?

Najbardziej przeszkadza mi to, że mam strasznie mało czasu dla siebie i dla moich bliskich. Mam potrzebę jeździć na wycieczki, zdobywać górskie szczyty, szlifować język, czytać książki, odwiedzać znajomych, rodzinę… i ciągle brakuje na to czasu. Żyję pod grafik, gdy umawiam się z przyjaciółką, patrzę w kalendarz i szukam wolnej godziny, żeby wypić z nią kawę. Chyba jestem pracoholikiem (śmiech).

Kiedy pracuje się na wizji, wygląd jest szalenie ważną sprawą. Jaki jest Twój stosunek do mody i stylu?

Nienaganny wygląd w mojej pracy to podstawa. Współpracuję z kilkoma stylistami, którzy przygotowują mi ubrania do pracy. Inni na gale, wielkie wyjścia. Prywatnie lubię nosić luźne rzeczy i stawiam przede wszystkim na wygodę.

Wracając do tematu urody, jak oceniasz Polki?

Nie ma brzydkich kobiet. Z każdej można wydobyć piękno. Odpowiednia fryzura, makijaż i z szarej myszki robi się fajna, elegancka kobieta. Niestety, mam wrażenie, że Polki niekiedy nie mają czasu dla siebie. Ostatnio oglądałam realizowany w Polsce program "Trinny i Susannah", na którym strasznie się wzruszałam. Występowały w nim bardzo zwyczajne, przeciętne dziewczyny, które dzięki prostym zabiegom pojawiały się na wybiegu jako prawdziwe gwiazdy. Bez operacji plastycznych, bez botoksu i innych takich. To było fantastyczne. Fajnie, że są takie programy. Z pewnością będą one inspiracją dla innych kobiet, żeby zadbały o siebie, dla własnego dobrego samopoczucia.

Jakie masz marzenia?

Marzenia są bardzo ważne, trzeba mieć w życiu jakieś cele i do nich dążyć. Mojego największego marzenia Ci nie zdradzę, ale powiem, że ono już nigdy się nie spełni. Żałuję. Ale jak to mówią, pomarzyć można. A z tych realniejszych marzeń… Marzę o tym, żeby mieć własny dom z ogrodem. Marzę o długich wakacjach na plaży z białym piaskiem i palmami. Marzę o tym, żeby pojechać kiedyś w prawdziwym rajdzie jako kierowca.

A plany?

W najbliższym czasie planuję długi urlop, którego nie mogę się już doczekać. Zawodowo, chcę się rozwijać, ale konkretnych planów nie mam, gdyż na pewne rzeczy nie mam wpływu, więc czekam na kolejne ciekawe propozycje zawodowe.



znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz