poniedziałek, 2 stycznia 2012

Snoop Dogg-muzyka-aktor/producent/kompozytor

Chudzielec o twarzy dobermana, mistrz rymowania pod nosem, niekwestionowany król każdej imprezy. Prawdziwy maderfaker, oridżinal gangsta, p.i.m.p., miszczu Snoop Dogg. Chyba nie ma drugiego tak niedopieszczonego rapera. Snoop Dogg jest łasy na pochlebstwa, jak mało kto. No to popieśćmy go troszkę…


Jak to się stało, że taka chudzina została megagwiazdą? Fakt, że młodość spędził w środowisku gangsterskim, to nie problem – większość raperów właśnie w ten sposób rozpoczynała karierę. Jednak Snoop po prostu nie wyglądał jak idol. Wystarczy obejrzeć jego stare teledyski z czasów „The Chronic”. Jest na nich koszmarnie wychudzony, jego przekrwione oczy ledwo patrzą spod ciężkich powiek, a buja się (trudno to nazwać tańcem) sztywno i w moooocno zwolnionym tempie. Jednym słowem, urzeczywistniał teksty swoich nagrań, będąc pod stałym wpływem browarów i marihuany. Ponadto, im więcej czasu upływało od jego debiutu, tym słabszą prezentował formę. Mógł być to wpływ stresu, ponieważ po rozstaniu z wytwórnią Death Row Records musiał poruszać się po Los Angeles opancerzonym samochodem. Jej szef, Suge Knight, znany był z bezwzględnego załatwiania problemów. Jednak Snoop też nie był świętoszkiem. Pierwszy raz trafił do więzienia niedługo po zakończeniu liceum, w 1988 roku. Złapano go na posiadaniu kokainy. Spędził w areszcie łącznie trzy lata. Dopiero, gdy w 1991 roku – dzięki pomocy Warrena G – poznał Dr Dre, na dobre poświęcił się muzyce. Nie znaczy to, że przestał mieć problemy z prawem…

Jeszcze podczas pracy nad debiutanckim solo – „Doggystyle”, Snopowi przydarzyła się akcja dosyć często spotykana wówczas w czarnych dzielnicach – strzelanina typu „driver-by”, czyli po prostu ostrzelanie samochodu przez kogoś jadącego autem obok. Było to w sierpniu 1993 roku. Wersje wydarzeń, oczywiście, były dwie. Snopowi i jego ochroniarzowi – McKinleyowi Lee, postawiono zarzuty zabójstwa niejakiego Philipa Woldermariana. Lee zeznał, że oddał dwa strzały, natomiast Snoop stwierdził, iż działali w samoobronie. Zanim rozpoczęła się rozprawa, raper spędził kilka miesięcy w areszcie. A jeszcze wcześniej, podczas tournée po Anglii, kilku ministrów rządu Wielkiej Brytanii domagało się nie tyle jak najszybszego wydalenia go z Wysp, ile osadzenia artysty w którymś z tamtejszych zakładów karnych! Cała sprawa zakończyła się w 1996 roku. Snoopa oczyszczono z wszystkich zarzutów. Należy też wspomnieć, że Snoop – jak niemal każdy reprezentant szołbiznesowych elit – posądzany był o molestowanie seksualne. Ostatni taki przypadek miał miejsce w styczniu 2005 roku, gdy pani zajmująca się make-upem gwiazd w programie „Jimmy Kennel Live Show” (ABC) zdradziła, że dwa lata wcześniej Snoop oraz dwaj towarzyszący mu koledzy upalili ją i wykorzystali. Pani zażądała 25 milionów baksów odszkodowania, ale sprawy w sądzie nawet nie rozpoczęto. No cóż – tak działa magia gwiazd i ich kont.

Prawdziwy powrót Snoopa zaczął się od albumu „The Last Meal”. Tym razem jednak rosnącą popularność udało mu się przełożyć na płaszczyzny zgoła niemuzyczne. Zaczęło się od własnej linii odzieżowej. Taką ma w tej chwili co drugi raper, ale Snoop był jednym z pionierów sprzedawania ciuchów ze swoją ksywką. Produkuje obuwie, odzież do footballu amerykańskiego oraz, od niedawna, deskorolki. Innym zajęciem, które przyniosło mu nie tylko krocie, ale również dodatkową sławę, jest reżyseria. Snoop Scorsese (jak się podpisuje) miał już doświadczenie jako aktor – gra od połowy lat 90. Wystąpił m.in. w „Dniu Próby” i „Starsky i Hutch”. Debiut, „Doggy Style”, przyniósł mu odpowiednik Oscara, z tym, że dla branży... porno. Połączenie dobrego soundtracku, zdjęć ziomali chillujących przy basenie w towarzystwie roznegliżowanych panienek i scen seksu z udziałem gwiazd porno zapewniło filmowi sławę i rekordową sprzedaż. Snoop poszedł za ciosem i od razu nakręcił sequel – „Diary Of A Pimp”. Trzeci i ostatni film z cyklu to „Girls Gone Wild”. To swoiste reality show, w którym Snoop wraz ze świtą jeździ po amerykańskich balangach college’owych. Bawiącym się dziewczynom daje koraliki (?), w zamian za to, że rozbiorą się przed kamerą. Warto jeszcze dodać, że to ziomale Snoopa załatwiają cześć formalną. On tylko pije ze złotego pucharka, pali grubego batona i ogląda rozbierające się studentki.

To jedna twarz Snoopa. Druga jest bardziej ugrzeczniona. Teraz woli być postrzegany jako ojciec trójki dzieci, trener młodzieżowej drużyny footballowej (mają okrzyk „Pimp, pimp, hoooray!”, serio) i aktor grający również w filmach niekomercyjnych. Wścieka się na dziennikarzy, gdy pytają go o dawne czasy albo o kolejne imprezowe ekscesy. Mówi, że to trudne doświadczenia, które pomogły mu dorosnąć jako mężczyźnie. Dwa lata temu na chwilę przestał palić jointy, co było o tyle dziwne, że jeśli chodzi o liczbę hitów poświeconych marihuanie ma nieoficjalną plamę pierwszeństwa. Ale uspokajamy wszystkich zwolenników ziółek, którzy myśleli, że stracili idola. Snoop znowu pali i to porządnie, tj. cały czas. Pytany o to, dlaczego wrócił do nałogu, odpowiada, że dziennikarze powinni go raczej pytać o to, dlaczego tyle lat jest taki zajebisty. Hmm. Jeśli chodzi o historię natury finansowej, to trudno u niego znaleźć totalne ekscesy wykraczające poza to, do czego przyzwyczaiły nas inne amerykańskie gwiazdy. Ma wille na południu Stanów Zjednoczonych i w Los Angeles, a także kolekcję lowriderów. Uwielbia gry komputerowe, a na jego hotelowej liście życzeń zawsze jest PlayStation. Jednak to, co w Snoopie najfajniejsze, to nie jego majątek, lecz on sam. Ma niesamowity urok gościa, który jest wyluzowany i przyjacielski, choć zawsze istnieje ryzyko, że może burknąć „Don’t fuck with me”!
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz