wtorek, 3 stycznia 2012

Robert Lewandowski - sport




Polski piłkarz wstawiony do składu silnego, zagranicznego klubu, wygląda najczęściej jak Woody Allen wśród surferów z Australii. Ale nie on. Kariera tego chłopaka pełna jest wzlotów i upadków, jednak teraz rollercoaster zatrzymał się wysoko. Mówią, że jego możliwości są jeszcze większe. Jest w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. Robert Lewandowski. Oto historia o tym, jak stał się diamentem w koronie mistrza Niemiec. Jak poradził sobie z wielką presją. Jak stał się idolem Dortmundu. Jak z dobrego piłkarza zmienił się w świetnego piłkarza. Czy najlepszego w naszym kraju od czasów Zbigniewa Bońka?

Najlepiej byłoby zapytać samego Bońka. Dzwonimy. - Przede wszystkim mnie sprawia wielką frajdę i przyjemność, że Robert tak się rozwija. A czy będzie lepszy ode mnie? Ocenimy po zakończeniu jego kariery. Ale do tego momentu jeszcze wiele może osiągnąć. Ma 23 lata, gra w bardzo dobrym klubie. Ile jest jeszcze drużyn, do których mógłby pójść? Barcelona, Real, Manchester City lub United. Może jakiś włoski klub - wymienia były gwiazdor Juventusu. - Ja w wieku dwudziestu sześciu lat występowałem w Widzewie, on jest w Borussii, w innym świecie. Chociaż może to akurat zły argument, bo Widzew był wtedy jednym z najlepszych dziesięciu klubów w Europie - śmieje się "Zibi".

A tak mówi sam Lewandowski: - Przede mną jeszcze długa droga. Kiedy zakończę karierę, może pokuszę się o takie porównanie. Na razie nie mogę mówić, że jestem lepszy od Bońka, bo on nie gra już w piłkę. Takie oceny będą się co jakiś czas pojawiać, ale nie mam z tym problemu.

Kosecki: on musi być jak Barca!

Oto cytat z Aleksandara Vukovicia, który od wielu lat gra na polskich boiskach, z jego profilu na facebooku (mamy nadzieję, że się nie pogniewa): "Robert Lewandowski, pierwszy od Bońka do dziś, wielki piłkarz Polski!!! Analizowałem dogłębnie, :-) było sporo bardzo dobrych, (Pisz, Kosecki, Wałdoch, Warzycha i inni), ale to pierwszy, po panu Zbyszku wielki piłkarz! I będą kolejni...".

Vuković docenia klasę Lewandowskiego. Czy nie przecenia? Chyba jednak ma rację – mieliśmy kilku bardzo dobrych piłkarzy od momentu, w którym Boniek zakończył karierę. Był duet Andrzej Juskowiak – Wojciech Kowalczyk, który świetnie spisywał się na igrzyskach w Barcelonie, Roman Kosecki zaliczył kilka ciekawych klubów – Atletico Madryt, Galatasaray, Nantes. Piotr Świerczewski grał w Olympique Marsylia, Jacek Bąk w Olympique Lyon, a Tomasz Wałdoch i Tomasz Hajto regularnie występowali w Schalke. Gola za golem dla Panathinaikosu strzelał Krzysztof Warzycha, Ligę Mistrzów, wreszcie, wygrał z Liverpoolem Jerzy Dudek.

Jednak emocje kibiców zawsze najbardziej rozpalają napastnicy i gracze ofensywni. Generalnie – gole. Dzięki nim piłkarz staje się idolem. Świetny przykład to Andrij Szewczenko. Ukrainiec zrobił karierę, o jakiej właśnie mówimy. Karierę na miarę Bońka. Obrońca czy bramkarz mogą być doceniani, ale rzadko są takimi bożyszczami jak bramkostrzelni napastnicy. Ten warunek Lewandowski spełnia.

- Pierwsze pytanie, które trzeba sobie zadać, to czy Boniek faktycznie był najlepszy. Ale załóżmy, że tak. Myślę, że Lewandowski może być najlepszy w historii polskiej piłki. Jest na najlepszej drodze do tego, no to napastnik i dzięki temu jest mu łatwiej – twierdzi Świerczewski. – Sam jestem ciekaw, jak w ciągu kilku najbliższych lat potoczy się jego kariera. Ma wszystkie dane do tego, żeby być wielkim piłkarzem. Jest silny, skuteczny, gra dla zespołu. Może trochę brak mu gazu, ale wtedy byłby jak Messi, to byłoby zbyt piękne – śmieje się były reprezentant Polski.
- Myślę, że on się jeszcze rozwinie, może spokojnie dosięgnąć wyższego pułapu, bo to mądry chłopak, no i pracowity. Teraz to jest jego najważniejsze wyzwanie – utrzymać to, co już zrobił i dodać kolejne plusy do swojej gry. Być jak Barcelona – każdy mecz to święto, każdy mecz o wszystko, bez względu na to, czy gra się w Lidze Mistrzów, czy z Hoffenheim – uważa Roman Kosecki.

Lawina nagród i pochwał

O jedno możemy być spokojni. Wszystkie wyróżnienia, które spadają w końcówce roku 2011 na polskiego napastnika, nie przewrócą mu w głowie. Lewandowski potrafił dobrze znosić krytykę, nie zaszkodzą mu więc pochwały. A chwalony jest wszędzie i przez wszystkich. Ostatnio renomowany hiszpański dziennik Marca sporządził listę dwudziestu zawodników, których czeka wielka kariera, a występują poza Hiszpanią. Robert znalazł się w doborowym towarzystwie – obok Daniela Sturridge’a z Chelsea, czy Toniego Kroosa z Bayernu Monachium.

W ostatnim czasie nie było niemal dnia, żeby Polaka ktoś nie wyróżnił. Niemiecki dziennik "Bild" uznał, że Lewandowski był jednym z najjaśniejszych punktów ligi w rundzie jesiennej. Magazyn "Kicker" cztery razy umiejscowił go w jedenastce kolejki. "Sport-Bild" wyliczył, że gole dały mu dodatkowe pieniądze, bo dzięki tym trafieniom wypełnił warunki kontraktu dotyczące bonusów. Ale przede wszystkim zaczął regularnie grać, a klauzula w umowie dawała mu wzrost zarobków o 180 tysięcy euro rocznie, w przypadku dwudziestu meczów w podstawowym składzie Borussii.

Kapitan Borussii Sebastian Kehl powiedział, że Lewandowski zrobił w minionej rundzie największe postępy. – Robert pokazał w ostatnich kilku miesiącach, dlaczego nasz trener nazwał go kiedyś najbardziej ekscytującym graczem w Polsce w ostatnich dziesięciu czy piętnastu latach – powiedział Kehl.

Inne wyróżnienia? W Polsce nie było chyba serwisu internetowego piszącego o sporcie, czy gazety, które nie uznałyby go najlepszym piłkarzem mijającego roku. I kto by się tego spodziewał po pierwszym sezonie? Pamiętacie jeszcze filmiki, jakie krążyły w sieci, obśmiewające nieskuteczność Polaka? Szyderstwa niemieckich gazet? W tej nagonce na Roberta, który cały czas toczył trudny bój o miejsce w składzie z Lucasem Barriosem, najważniejsze było jedno – Juergen Klopp wiedział, że reprezentant Polski pewnego dnia pokaże klasę.

To właśnie trener mistrza Niemiec, przekonywał wszystkich, że Robert zacznie grać na wysokim poziomie. Tymczasem sam Lewandowski harował na treningach. Nie chodził do dziennikarzy, nie żalił się, nie straszył, że odejdzie, nie mówił, że trener go nie lubi. Słowem – nie zachowywał się jak typowy polski piłkarz. Walczył. Przełom musiał w końcu nastąpić.

Lewandowski był zahartowany. Mimo młodego wieku sporo przeżył, doświadczył wielu rozczarowań i ciosów od życia. Jak wtedy, gdy nie chciała go Legia. Ale najbardziej, kiedy zmarł tata, który trenował Roberta i bardzo go wspierał. Chłopak musiał bardzo szybko dorosnąć. Miał szesnaście lat. To wiek, w którym zastanawiasz się, ile czasu poświęcasz na naukę, a ile na gry komputerowe. Nie w tym przypadku.

Mocny charakter to podstawa, jeśli chcesz robić karierę w poważnej piłce. Lewandowski świetnie poradził sobie z presją.

- Akurat o to byłem spokojny, bo wiem, jak poukładanym i twardym chłopakiem jest Robert – mów Andrzej Juskowiak, były napastnik reprezentacji Polski, który pracował z Lewandowskim w Lechu. – Ma jedną fundamentalną zaletę. Zdrowie. Jego konstrukcja fizyczna pozwala mu znosić spore obciążenia, a w Bundeslidze treningi są bardzo ciężkie. Nie każdy to wytrzymuje. Na treningach musisz mocno pracować, a potem przychodzi mecz i musisz znaleźć świeżość. Zwróćmy uwagę, że Robert nie ma problemów z urazami – dodaje znany z występów na niemieckich boiskach Juskowiak.

Jego zdaniem Lewandowski może zajść bardzo daleko, ale na to dopiero przyjdzie czas. – Jest w znakomitym klubie – kibice, stadion, wyniki, trener – te czynniki sprawiają, że naprawdę nie ma powodu, by zmieniać otoczenie. Oczywiście każdy piłkarz ma marzenia. Jeden śni o Realu, drugi o Barcelonie, trzeci o Manchesterze United. I za jakiś czas jeden z tych klubów może zgłosić się po Lewandowskiego. Pamiętam jednak, jak Ebi Smolarek grał w Dortmundzie. Szło mu w pewnym momencie świetnie. Narzekał, że jest niedoceniany, chciał odejść. Ja czytałem wtedy prasę i Smolarka tutaj bardzo chwalono. Zmienił klub. I gdzie dzisiaj jest? Jak jego kariera potoczyła się od tamtego momentu? Gdyby został w Dortmundzie, tak sądzę, wiele spraw mogłoby wyglądać inaczej – opowiada Juskowiak.

Wart 15 milionów euro

Mówią, że Franciszek Smuda to wielki farciarz. W czepku urodzony facet. Wystarczy spojrzeć na losowanie grup na Euro 2012. Albo obejrzeć końcówkę meczu Widzewa z Broendby Kopenhaga. Tak, można o Smudzie powiedzieć wiele rzeczy, ale nie to, że brak mu szczęścia. I teraz znów szczęście mu sprzyja, bo ma w kadrze Lewandowskiego. Zawodnika, którego kiedyś pojechał oglądać w meczu Znicza Pruszków i po zobaczeniu go w akcji powiedział do szefa skautingu Lecha Andrzeja Czyżniewskiego: – Ty mi powinieneś za paliwo zwrócić!

Lewandowski wpisuje się idealnie w stereotyp Smudy-szczęściarza. Wyjmijcie mu z drużyny Lewandowskiego i Jakuba Błaszczykowskiego w formie, a zobaczycie wielkie NIC w ofensywie. Zero. Brak opcji. Pozostaje gra na bezbramkowy remis. Ci dwaj piłkarze są gwarantem, że nawet w spotkaniu, które nie układa się po naszej myśli, da się zrobić coś extra. Jedną akcję, która da zwycięstwo. To są piłkarze, jak to się ładnie mówi, którzy robią różnicę.

Menedżer Lewandowskiego Cezary Kucharski uważa, że 15 milionów euro to jest minimum, jakie chętny klub musiałby zapłacić za Roberta. - Oferta znalazłaby się choćby jutro, tylko po co zmieniać teraz otoczenie? - pyta Kucharski. - W Borussii Robert czuje się bardzo dobrze, zaaklimatyzował się, a trener Klopp zaufał mu i stawia na niego. Zmiana barw na pół roku przed Euro byłaby bardzo ryzykowna.

Boniek potwierdza: – Jak ci dobrze z kobietą, to po co zmieniać? Tak samo jest z klubem. Nie wiem, ile Robert jest wart, pewnie tyle, ile ktoś za niego chce zapłacić. Na razie to spekulacje, ale Lewandowski ma wszystko, żeby zrobić wielką karierę.

Lewandowski powiedział kiedyś na łamach Magazynu Futbol: – Cenę piłkarza kształtuje wiele rzeczy, ale jedno się nie zmieni - zawsze najdrożej będzie się sprzedawać i kupować graczy, którzy zdobywają bramki i potrafią w pojedynkę przesądzić o losach meczu.

Można spokojnie uznać, że suma ponad 10 milionów euro za Polaka nikogo by dzisiaj nie zszokowała.

- Życzę Robertowi, żeby w Nowym Roku nie brakowało mu wyzwań. Jest w idealnym momencie, w takim wieku, że wszystko przed nim. Ludzie widzą go w Premier League, ale ja chciałbym, żeby zagrał w Hiszpanii. Jeśli nie w Barcelonie, to może w Valencii? Nie wiem, czy to najlepszy piłkarz od czasów Bońkach, ale wiem, że dzisiaj nazwisko tego chłopaka jest w notesach skautów największych klubów Europy. Jeśli zagra dobrze na Euro 2012, możemy być świadkami wielkiego transferu. Myślę, że ten turniej da nam sporo odpowiedzi na pytania dotyczące przyszłości Roberta – kończy Kosecki.

Podczas Euro 2012 na polskich ulicach i stadionach będzie można spotkać wielu kibiców w koszulkach z napisem "Lewandowski". Ci ludzie będą wierzyć, że Robert pociągnie drużynę Smudy do zwycięstw. Udźwignie presję, nie musimy się martwić. Wiele razy podkreślał, że najbardziej lubi grać przy pełnych trybunach. Wtedy jego talent lśni najmocniejszym blaskiem.

PRZEMYSŁAW RUDZKI (autor jest dziennikarzem "Faktu" i komentatorem Canal+ Sport)
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


slowa-znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki

Stephen Hawking- astrofizyk, kosmolog, fizyk

Jedynym sposobem na uratowanie ludzkości jest kolonizacja kosmosu. Tak twierdzi w swojej nowej książce znany brytyjski astrofizyk Stephen Hawking.
ZOBACZ TAKŻE

Stephen Hawking trafił do szpitala

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki


Zdaniem Hawkinga Ziemię czeka gigantyczna katastrofa. W publikowanej w tym tygodniu książce "Ukryty Klucz do Wszechświata" brytyjski profesor sugeruje, że ludzie prędzej czy później staną w obliczu wojny jądrowej lub zderzenia z olbrzymią asteroidą. Takie wydarzenie mogłoby zakończyć się śmiercią wszystkich Ziemian - twierdzi profesor.

"Na dłuższą metę przetrwanie rasy ludzkiej jest zagrożone. Prędzej czy później jakaś śmiercionośna katastrofa nastąpi. Ale jeśli skolonizujemy kosmos, nasza przyszłość powinna być bezpieczna" - pisze Hawking w swojej książce. Kłopot jednak w tym, że na najbliższą przyjazną człowiekowi planetę przy dzisiejszych technologiach musielibyśmy lecieć 50 tysięcy lat. Hawking sugeruje w związku z tym, że należy skonstruować specjalne silniki napędzane antymaterią, które skróciłyby podróż do sześciu lat.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx




Stephen Hawking superstar


Ktokolwiek zobaczy tego naukowca w swoim telewizorze, natychmiast go zapamiętuje. Nie dlatego, że opowiada on fantastyczne rzeczy o wszechświecie. Zapada w pamięć z powodu swojego wyglądu.

zdjęcie: Stephen Hawking
Fot. S. Kugler/Forum

Szczupły mężczyzna w bliżej nieokreślonym wieku siedzi na wózku. Ma powykręcane chorobą ciało, dziwny grymas na twarzy. Przed nim niewielkie urządzenie - to syntezator mowy, stały towarzysz Hawkinga.
Stephen Hawking jest uwielbiany przez media. Ma otwarty umysł, błyskotliwe uwagi, niezwykłą siłę życia i coś, na co zwracają uwagę niemal wszyscy rozmówcy: ignoruje swoje ograniczenia. To przyciąga dziennikarzy. Energia, która od niego bije, jest zaraźliwa. Trudno nie mieć refleksji na temat własnej aktywności, gdy rozmawia się z osobą na wózku tak zaabsorbowaną zagadnieniami dotyczącymi szeroko rozumianych podstaw egzystencji ludzkości.

Nieczytany bestseller

Hawking nie był specjalnie znany aż do 1988 roku (urodził się w 1942 roku), kiedy to opublikował popularnonaukową książkę Krótka historia czasu. W stosunkowo prosty sposób starał się w niej wyjaśnić teorie związane z Czarnymi Dziurami, Wielkim Wybuchem, wszechświatem. Książka odniosła niebywały sukces. Została przetłumaczona na 40 języków i wydana w niemal 10 min egzemplarzy! Na liście bestsellerów brytyjskiej „Sunday Times" utrzymywała się niemal 5 lat! Znalazła się nawet w Księdze Rekordów Guinessa. W tej popularności jest jednak paradoks. Zauważono, ze choć publikacja rozchodziła się jak ciepłe bułeczki, to niewielu nabywców przeczytało ją do końca. Zaczęto ją nawet uważać za tzw. nieprzeczytany bestseller.

Hawking stał się w latach 90. modny. Ubiegła dekada to okres „wybuchu" internetu, nowych technologii („nowej gospodarki") i ożywionych badań kosmosu. Dużo wtedy o tym rozprawiano. Hawking częściowo odpowiedział na to zapotrzebowanie, skrupulatnie przestrzegając zasady: „jak najmniej matematyki". Wiedział, że każdy wzór w książce zmniejsza o połowę liczbę potencjalnych czytelników. Jak sam przyznał, nie mógł jednak nie zamieścić wzoru podstawowego, czyli E=mc2.

Roztrzepany chłopak

Jako dorastający chłopiec nie wyróżniał się niczym szczególnym. Co prawda z perspektywy czasu dostrzega, że był nieco „nieskoordynowany" w ruchach, ale nic budziło to szczególnych niepokojów. Jedynie nauczyciele narzekali na jego fatalny charakter pisma. W wieku 17 lat szykował się do studiów matematycznych, ale ostatecznie zgłębiał fizykę na Uniwersytecie w Cambridge. Na swoją specjalizację wybrał astronomię. W okresie studiów nie podejrzewał u siebie problemów ze zdrowiem, nawet gdy kilkakrotnie przewrócił się bez powodu. W sporcie nie osiągał nadzwyczajnych wyników, ale udało mu się całkiem przyzwoicie przejść przez szkolne zawody wioślarskie. Jednak jego ojciec - lekarz zaczął podejrzewać problemy zdrowotne. Po badaniach zdiagnozowano istnienie jakiejś wyniszczającej choroby, choć wykluczono stwardnienie rozsiane. Lekarze nie wiedzieli, co dokładnie dolega Hawkingowi (stwardnienie zanikowe boczne). Stwierdzili jedynie, że choroba jest nietypowa i postępuje. Uprzedzili Stephena o szybkiej degradacji organizmu. Jak sam przyznaje, wiadomość była druzgocąca. Odechciało mu się żyć. Lekarze zalecili powrót do normalnej pracy, ale świadomość umierania nie dawała łatwo za wygraną. Okazało się także, że jego kariera naukowa znalazła się w ślepej uliczce. Przygotowanie matematyczne było zbyt słabe, aby mógł kontynuować doktorat. Perspektywa zajęcia się najpierw matematyką, tak by później powrócić do spraw naprawdę go interesujących, była nie do przyjęcia. Stephen czuł i rozumiał jak nikt inny wagę upływającego czasu, ale mimo to nie udało mu się uciec od przygnębienia.
W końcu przezwyciężył kryzys psychiczny, wrócił do badań, a nawet zakochał się. Zaczął na nowo kalkulować. Odkrył dobrą stronę wydawałoby się beznadziejnej sytuacji - ponieważ zajmował się fizyką teoretyczną, choroba ciała nie mogła zatrzymać naukowych badań. Co najwyżej je utrudnić. Jego prace były na tyle obiecujące, że otrzymał stypendium i został zwolniony z obowiązku prowadzenia wykładów. To szalenie ułatwiło mu życie, gdy już musiał korzystać z wózka.

Gwiazda nie tylko nauki

Od tamtego czasu Hawking stara się normalnie żyć i na ile jest to możliwe, nie zauważać swojej choroby. Trzy lata po diagnozie ukończył doktorat i rozpoczął niezwykłą karierę naukową. Należy do najważniejszych fizyków teoretycznych świata. W latach 60. XX wieku sformułował uwagi do teorii Wielkiego Wybuchu, tłumaczącej początki wszechświata. Objął katedrę matematyki na Uniwersytecie w Cambridge, którą w przeszłości kierował Izaak Newton. Jest laureatem wielu doktoratów honoris causa oraz członkiem Royal Society i Amerykańskiej Akademii Nauk. Z pomocą studentów i żony pisze książki, które zwykłym ludziom mają pokazać, jak działa wszechświat. Zajmując się sprawami konstrukcji kosmosu, próbował nawet „poznać myśli Boga" (Teoria
Wszystkiego), choć w Boga osobowego nie wierzy. Próbuje też zgłębić myśli i teorie innych naukowców, m.in. w tym celu podróżuje po świecie z wykładami.
Obecnie jego umysł zaprząta nowa idea. Razem z córką Lucy pracuje nad książką dla dzieci, która w zamierzeniach ma być rodzajem przygód nowego Harry'ego Pottera w świecie fizyki.
Hawking interesuje się też życiem publicznym i innymi dziedzinami nauki. Głośno było o jego sprzeciwie wobec zakazu badań z użyciem komórek macierzystych. Uważa weto prezydenta USA za oczywisty krok wstecz.
Wystąpił także jako zdecydowany przeciwnik działań blokujących unijne fundusze na badania nad komórkami macierzystymi. Jest żywo zainteresowany tą dziedziną nauki, bo może ona pomóc w walce m.in. ze stwardnieniem zanikowym bocznym, chorobą, na którą sam cierpi.

Prace i badania Stephena Hawkinga są żywo odbierane w świecie nauki. Nierzadko zdarzają się złośliwe komentarze wyjaśniające popularność naukowca i jego książek tym, że jest osobą niepełnosprawną i z tego powodu medialną. Trudno jednak dyskutować z faktami - Hawking tworzy interesujące tezy naukowe, które nomen omen są brane z kosmosu, ale poparte dowodami lub przypuszczeniami formułowanymi za pośrednictwem dowodów pośrednich. Natomiast te jego wypowiedzi, które odnoszą się do zagadnień spoza nauki, można po prostu uznać za rozsądne.



Niezależność

zdjęcie: Stephen Hawking
Fot. A. Grimm/Forum

Stephen Hawking porusza się na specjalnie przystosowanym wózku, w czym pomogli inżynierowie z Intela. Ma komputer typu PC (IBM) zintegrowany z wózkiem. Urządzenie widoczne przed Hawkingiem to ekran komputera. Naukowiec porozumiewa się z otoczeniem za pośrednictwem syntezatora mowy Speech+ i programu Equalizer, który reaguje na nacisk ręki. Aby wymówić zdanie, trzeba wybrać literę, później słowo i gotową wypowiedź wysłać do syntezatora. Hawking korzysta z systemu Windows XP, choć ze względu na przyzwyczajenia długo się opierał. Dał się namówić na zmiany, bo nowe „windowsy" były lepsze od starych wersji okienek. Dodatkowo Intel sfinansował mu przeróbki starych programów. Komputer słynnego fizyka zasilany jest baterią, ale może też pobierać energię z baterii wózka. Hawking korzysta z przewodowego lub bezprzewodowego połączenia z internetem na całym świecie. Jego komputer steruje także telefonem i pilotami na podczerwień, co daje możliwość dysponowania urządzeniami elektronicznymi w domu. Podobnie przystosowano budynek Centre for Mathematical Sciences, gdzie naukowiec pracuje.

Miley Cyrus


Biografia Miley Cyrus

Miley Cyrus - amerykańska aktorka i piosenkarka, naprawdę nazywa się Destiny Hope Cyrus i przyszła na świat w 1992 roku w Nashville. Jest córką wokalistki country Billy'ego Raya Cyrusa i Leticii "Tish" Cyrus. Zasłynęła dzięki roli w serialu "Hannah Montana" Disneya.

Po sukcesie, jaki odniosła dzięki "Hannah Montana", postanowiła zabłysnąć także jako piosenkarka. W październiku 2006 została wydana ścieżka dźwiękowa zawierająca osiem utworów z serialu w wykonaniu Miley. W roku 2007 ukazała się płyta "Hannah Montana 2: Meet Miley Cyrus", zawierająca piosenki z drugiego sezonu serialu oraz premierowe nagrania młodej piosenkarki nie związane z filmem. Krążek promował singiel "See You Again". W lipcu 2008 roku ukazał się album "Breakout", który był pierwszą płytą Miley nie związaną z "Hannah Montana". W 2009 roku swoją premierę miał najnowszy longplay wokalistki - "The Time Of Our Lives".

http://www.mileycyrus.com

17-letnia Miley jest nie tylko zdolna, inteligentna, ale także ambitna i dojrzała ponad wiek. Nic dziwnego, że młodziutka gwiazda znalazła się na liście "100 Najbardziej Wpływowych Ludzi" magazynu Time.

Piosenkarka urodziła się 23 listopada 1992 roku w Nashville. Jej ojciec to Billy Ray Cyrus, popularny muzyk country. Obserwując go, mała Miley złapała bakcyla artystycznego. Jako 12-latka wzięła udział w castingu do serialu Disney’a. Początkowo uznana została za zbyt młodą do tej roli, jednak zupełnie jej to nie zniechęciło.

Dwa lata później wreszcie zdobyła rolę w "Hannah Montana". W serialu mogła realizować się zarówno jako aktorka, jak i piosenkarka.

Jej marzenia się spełniały. Grała w filmach i telewizji, wydawała płyty i dawała koncerty. Ba, napisała nawet książkę, "Miles to Go", która oczywiście stała się bestsellerem!

Miley CyrusMiley Cyrus

Czy to nie za dużo szczęścia jak na 17-latkę? Bo niby jakie jeszcze cele jej w życiu pozostały? Miley jest jednak innego zdania: "Będę kontynuować karierę. Jak mawia mój tata: jeśli się nie bawisz, to znaczy, że nie pracujesz. A ja w dalszym ciągu dobrze się bawię, i chyba będę robić to przez całe życie".

źródło: MTV.pl
Dyskografia Miley Cyrus:

2009 Time Of Our Lives
1. Kicking & Screaming
2. Party In The USA
3. When I Look At You
4. Time Of Our Lives
5. Talk Is Cheap
6. Obsessed
7. Before The Storm (Live) - Duet with the Jonas Bothers
8. The Climb

Minialbum młodej Amerykanki, na którym znalazło się siedem piosenek, w tym popularny singel "Party In The USA". Płyta dotarła na 2. miejsce zestawienia najpopularniejszych wydawnictw muzycznych w USA. Nad EP-ką pracowało wielu producentów i kompozytorów m.in. Dr. Luke i John Shanks. Jeden z utworów, "Before The Storm", został napisany i zaśpiewany w duecie z zaprzyjaźnionymi Jonas Brothers.komentarze

2009 The Time Of Our Lives
1. Kicking And Screaming
2. Party In The USA
3. When I Look At You
4. Time Of Our Lives
5. Talk Is Cheap
6. Obsessed
7. Before The Storm - with The Jonas Brotherskomentarze

2008 Breakout - teksty piosenek Miley Cyrus
1. Breakout
2. 7 Things
3. The Driveway
4. Girls Just Wanna Have Fun
5. Full Circle
6. Fly On The Wall
7. Bottom Of The Ocean
8. Wake Up America
9. These Four Walls
10. Simple Song
11. Goodbye
12. See You Again (Rock Mafia Remix)

"Breakout" to deklaracja muzycznej niezależności Miley Cyrus, dotychczas znanej przede wszystkim jako gwiazda disnejowskiej serii "Hannah Montana". Młoda wokalistka zapowiadała, że na tej płycie zaprezentuje swoje bardziej dojrzałe oblicze. Album zadebiutował od razu na samym szczycie amerykańskiej listy "Billboardu". Do promocji wybrano singel "7 Things".
Miley Cyrus - biografia

Miley Cyrus urodziła się w 1992 roku w Nashville (USA). Już jako 9-latka zadebiutowała w serialu telewizyjnym "Doc", ale dopiero rola w Disneyowskim hicie "Hannah Montana" w 2004 roku przyniosła jej prawdziwą sławę.

Miley wciela się tam w nastolatkę, której alter ego jest piosenkarka Hanna Montana. W serialu. i w życiu, gwiazdka bowiem koncertuje i wydaje płyty pod nazwiskiem swojego serialowego wcielenia (ścieżka dźwiękowa do "Hannah Montana" oraz "Hannah Montana 2: Meet Miley Cyrus").

W 2008 roku Miley nagrała pierwszą płytę nie związana ze swoją postacią. "Breakout" znalazł się na pierwszym miejscu listy Billboard 200 i uczynił Miley jedną z dziesięciu najbogatszych osób poniżej 30 roku życia. Rok później na rynku pojawił się drugi w karierze wokalistki album. Płyta "The Time Of Our Lives", za produkcję której odpowiadali między innymi Dr Luke i John Shanks, nie odniosła jednak spodziewanego sukcesu. Na początku 2010 roku pojawił się kolejny singel Miley "When I Look At You", który można znaleźć na ostatnim studyjnym wydawnictwie Amerykanki, oraz na ścieżce dźwiękowej do filmu "Ostatnia piosenka".
teksty piosenek Miley Cyrus

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx



Miley Ray Cyrus, a raczej Destiny Hope, przyszła na świat 23 listopada 1992 roku w Nashville w stanie Tennessee, USA. Jej matką jest Leticia ,,Tish” Finley, a ojcem wokalista country Billy Ray Cyrus. W dzieciństwie nazywaną ją ,,Smiley”, ponieważ wciąż się uśmiechała. Z czasem ,,s” na początku gdzieś zginęło i tak powstało ,,Miley”. Drugie jej imię – Ray – przybrała sobie, aby oddać hołd zmarłemu dziadkowi, – Ronaldowi Ray Cyrusowi – z którym była bardzo związana. Oficjalnie imię zmieniła w 2008 roku. Gwiazda ma pięcioro rodzeństwa: Trace’a, Brandi, Braisona, Noah i Christophera Cody’ego.




Dziewczyna wychowywała się na farmie w Franklin. W pobliżu jej zamieszkania nie mieszkały żadne dzieci, z którymi mogłaby przyjemnie spędzić czas. Wolała towarzystwo zwierząt. Dlatego też Tish nakłoniła malutką Miley na zapisanie się do drużyny cheerleaderek, gdyż ona sama w dzieciństwie była tym sportem zafascynowana. Wkrótce dziewczynka poszła na pierwsze zajęcia, z których nie bardzo była zadowolona. Jednakże z czasem jej nastawienie zmieniło się, tak, że w wieku 6 lat wstąpiła do drużyny i cheerleading stał się jej miłością. Młoda Miley ciężko trenowała nawet po kilkanaście godzin. Ten sport stał się jej hobby, razem z drużyną wygrywała różne zawody, ale nawet porażki ich nie łamały. Miley wreszcie oprócz rodzeństwa i zwierząt na farmie, miała prawdziwe przyjaciółki, którym mogła ufać.

W wieku 8 lat, przed piątą klasą, Miley wraz z jej rodzinką przeniosła się na rok do Toronto ze względu na kręcenie serialu Doc, w którym grał Billy Ray. To właśnie wtedy dziewczyna postanowiła, że zostanie aktorką, a debiut w tym serialu tego potwierdził, kiedy Miley wcieliła się w rolę Kylie. W 2003 roku wystąpiła w filmie Duża ryba Tima Burtona, grając rolę Ruthie.

Po rocznej przerwie Miley wróciła do rodzinnego miasta, gdzie uczęszczała do Heritage Elementary School. W szkole Cyruska brała udział w różnych przedstawieniach i koncertach. Szósta klasa to był okres, który nie należał do najprzyjemniejszych doświadczeń. Pewna grupa rówieśniczek prześladowała Miley – wysyłały jej wredne liściki, chowały książki, wyśmiewały fryzury i ubrania, groziły jej, a nawet zamknęły ją w łazience. Dzieciaki powodowane zazdrością o słynnego tatę droczyły ją i gnębiły. Dziewczyna nie czuła się bezpieczna w szkole, dlatego też coraz bardziej skupiała się na cheerleadingu, aby zapomnieć o szarej, trudnej rzeczywistości.

W wieku 11 lat, Miley dowiedziała się o castingu do serialu Hannah Montana produkcji Disney Channel. Agentka odpowiedzialna za poszukiwanie talentów, która zainteresowała się młodą Miley, powiedziała Billy’emu, aby dziewczyna nagrała taśmę, na której mówi rolę Lilly, najlepszej przyjaciółki (głównej roli) Chloe Stewart, prowadzącej podwójne życie – za dnia będącej zwyczajną nastolatką, a w nocy znaną gwiazdą popu. Przeczytawszy scenariusz do głównej roli, dziewczyna oraz jej rodzice stwierdzili, że w tę postać jak najbardziej powinna wcielić się właśnie ona, Miley. Cyruska od zawsze chciała połączyć śpiew z aktorstwem – to były jej dwa największe marzenia.
Wkrótce po wysłaniu taśmy do roli najlepszej przyjaciółki, otrzymała telefon, aby nagrała kasetę, na której czyta kwestie Hannah Montany. Radościom nie było końca. Po wysłaniu kasety przyszedł mail, w którym Disney uznał, że jest za młoda i za niska na główną rolę.
Aczkolwiek jakiś czas później Disney ponownie skontaktował się z Cyrus, w którym zaprosił ją na casting do Hannah Montany do Los Angeles. Wtedy Miley musiała wybrać pomiędzy castingami, a treningami cheerleadingu. Wkrótce po tym, rodzina otrzymała telefon, w którym zawiadomiono, że 12-letnia Miley dostała rolę Hannah Montany/Chloe Stewart. Cyruska rywalizowała o tę rolę m.in z Taylor Momsen (Plotkara). Imię głównej bohaterki zmieniono później z Chloe na Miley, aby tak młodej osóbce łatwiej było się wcielić w rolę. Billy Ray, chcąc więcej czasu spędzać z córką i z rodziną, poszedł na casting do roli ojca Hannah, którą wkrótce otrzymał.

Pierwszy odcinek Hannah Montana wyemitowano 24 marca 2006 na amerykańskim Disney Channel. Tego dnia przed telewizorem zgromadziło się 4 miliony widzów!
Pierwszym singlem Hannah Montany była piosenka The Best of Both Worlds, wydana 28 marca 2006 roku, która również znalazła się na openingu serialu. Natomiast debiutanckim singlem samej Miley był cover Zip-a-Dee-Doo-Dah Jamesa Basketta, który miał premierę 4 kwietnia 2006 roku na 4 płycie DisneyManii.
24 października 2006 ukazała się pierwsza ścieżka dźwiękowa z serialu. Album znalazł się na 1 miejscu na liście Billboard.
Pierwsze koncerty promujące serial były darmowe. Podczas nich Miley była stylizowana na Hannah. Nikt się nie spodziewał, że sale będą wypełnione po brzegi tłumami. Dlatego też Miley, przebrana za Hannah, gościnnie towarzyszyła grupie Cheetah Girls pod koniec 2006 roku w 20 koncertach.

Drugi sezon serialu rozpoczął się 23 kwietnia 2007 roku, co za tym idzie, została wydana płyta, ale tym razem dwu-dyskowa. Pierwszy dysk zawierała piosenki Hannah, a drugi – Meet Miley Cyrus – utwory samej Miley. Album ten miał przedstawić Cyrus jako młodą, zdolną piosenkarkę. Płyta ta ponownie znalazła się na szczycie listy Billboard.
W 2007 roku Miley również pojawiła się w filmie High School Musical 2, gdzie zagrała małą rólkę dziewczyny przy basenie.

Jej pierwsza trasa – The Best of Both Worlds – rozpoczęła się 18 października 2007, a zakończyła 31 stycznia 2008 roku. Miała ona na celu promocję płyty Meet Miley Cyrus oraz Hannah Montana. Trasa liczyła 69 koncertów w USA. Miley robiąc show występowała jako ona sama oraz jako Hannah Montana. Gościnnie podczas występów pojawili się Jonas Brothers, Aly&AJ, a także Everlife. Bilety na koncerty sprzedawały się jak świeże bułeczki.
Poszczególne występy sfilmowano i w styczniu 2008 roku, pod koniec trasy, do kin wpuszczono film koncertowy 3D Hannah Montana & Miley Cyrus: Best of Both Worlds Concert. Film przez pierwszy tydzień zarobił 29 milionów dolarów. Z początku miał być wyświetlany tylko przez 7 dni, jednakże producenci widząc, jakie przynosi dochody, znieśli limit emisji. Film przyniósł dochód 65 milionów.
11 marca 2008 wydano ścieżkę dźwiękową do filmu, która zajęła 3. miejsce na liście Billboard.

W czerwcu 2008 roku Miley wydała swoją własną płytę noszącą tytuł Breakout. Cyrus powiedziała, że płyta była inspirowana wydarzeniami z jej życia. W pierwszym tygodniu sprzedano 371.000 egzemplarzy. Album znalazł się na szczycie listy Billboard, a singiel promujący płytę – 7 Things – uplasował się na 9. miejscu Billboard Hot 100. Także w tym roku Miley była gospodarzem gali Teen Choice Awards oraz wraz z ojcem CMT Music Awards.
21 listopada 2008 roku swoją premierę miał animowany film Bolt (Piorun), w którym Miley użyczyła głosu Penny. Również dla tej produkcji wraz z Johnem Travoltą nagrała utwór I Thought I Lost You, który dostał nominację do Złotego Globa.

W marcu 2009 roku Miley wydała swoją autobiografię, która w Polsce miała tytuł Droga do Sławy.
Miley latem 2008 roku nagrywała film Hannah Montana, który później swoją premierę miał w USA 10 kwietnia 2009 roku. Produkcja odniosła kasowy sukces. Ścieżka dźwiękowa z filmu uplasowała się na 1. miejscu amerykańskiej listy Billboard, a singiel The Climb na 4. miejscu listy Billboard Hot 100. Płyta pokryła się platyną w USA.



W 2009 dziewczyna zgodziła się na rolę Ronnie Miller w filmie The Last Song i w tym samym roku (15 czerwca) zaczęła go kręcić, a skończyła 18 sierpnia 2009. Był to krok w stronę poważnej kariery filmowej. 7 lipca 2009 Miley zaczęła prace nad ścieżką dźwiękową do 3 serii Hannah Montana oraz z Nickiem Jonasem nagrała duet Before The Storm.
31 sierpnia 2009 roku w USA Miley wydała mini album The Time of Our Lives, który promował krążek Party in The USA. Singiel zadebiutował jako #2 na liście Billboard Hot 100. Także w tym samym roku Miley podjęła współpracę z Max Azrią i wydała linię odzieżową. Ubrania oraz płyta były do nabycia wyłącznie w sklepach Wal-Mart.
14 września 2009 w Portland rozpoczęła się trasa koncertowa Wonder World Tour, która obejmowała USA oraz Wielką Brytanię i Irlandię, a skończyła w 29 grudnia 2010 w Londynie. Trasa promowała album Breakout oraz The Time of Our Lives. Zespół Metro Station, w którym śpiewa brat Miley, Trace, towarzyszył podczas koncertów. Artystka 7 grudnia 2009 roku wystąpiła przed królową Elżbietą II oraz przed innymi członkami rodziny królewskiej. Także w tym samym miesiącu do sprzedaży trafił duet z Timbalandem We Belong to the Music.

W 2010 roku Miley wraz z innymi gwiazdami nagrała covery piosenek Everybody Hurts i We Are The World, aby zebrać pieniądze dla poszkodowanych na Haiti.
31 marca tego samego roku do kin trafił film The Last Song, który zebrał negatywne opinie zarówno dla gry aktorskiej Miley, jak i samej produkcji. Również 25 maja w kinach zaczęto wyświetlać film Sex w Wielkim Mieście 2, gdzie dziewczyna zagrała małą rólkę. W 2009 gwiazda zaczęła prace nad ostatnim sezonem Hannah noszącym tytuł Hannah Montana Forever.
W tym samym roku Miley 21 czerwca wydała płytę Can’t Be Tamed, którą promował singiel o takim samym tytule. Także wtedy artystka oznajmiła, iż przerywa naukę, gdyż chciałaby się skoncentrować na karierze. Owy album różnił się od poprzednich mocniejszym brzmieniem oraz choreografia i ubiory stały się bardziej seksowne i dorosłe.



W czerwcu 2010 roku poprowadziła galę MuchMusic Awards.
W 2010 roku w lipcu Miley rozpoczęła prace nad filmem LOL: Laughing Out Loud, który jest remake’em francuskiej komedii z 2008 roku. W grudniu 2010 roku rozpoczęła kręcić film So Undercover, do którego musiała się nauczyć walczyć oraz władać bronią. Obie produkcje do kin wejdą w 2011 roku.
11 lipca 2010 roku w telewizji w USA premierę miał pierwszy odcinek 4. serii Hannah Montana, a ostatni epizod wyemitowano 16 stycznia 2011 roku.

Obecnie, Miley ma wyruszyć na trasę koncertową obejmującą Amerykę Południową, Azję oraz Australię.
5 marca br. Miley była gospodarzem programu Saturday Night Live.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx



Imię: Miley
Nazwisko: Cyrus
Dawne imię: Destiny Hope
Data urodzenia: 23 listopada 1992 roku
Miejsce urodzenia: Franklin, TN (w pobliżu Nashville)
Wzrost: 165 cm
Znak zodiaku: strzelec
Horoskop chiński: małpa
Rodzeństwo: starszy brat Trace (przyrodni), starsza siostra Brandi (przyrodnia), młodszy brat Braison Chance, młodsza siostra Noah Lindsey
Ojciec: Billy Ray Cyrus
Matka: Tish Cyrus
Miejsce zamieszkania: Los Angeles i Nashville
Instrumenty: pierwsza gitara (Daisy Rock Guitar) dostała od taty na 12-ste urodziny
Hobby: śpiew, taniec, aktorstwo, pisanie piosenek

Ulubione:
Biżuteria: pierścionek z wygrawerowanym słowem Love
Pisarz: Ronald Dahl
Książka: Don’t Die, My Love Lurlene McDaniel
Książka w dzieciństwie: Little Ballerina
Typ muzyki: pop, rock
Wokaliści: Hilary Duff, Kelly Clarkson, Ashlee Simpson, Chris Brown
Wykonawca country: Billy Ray Cyrus
Piosenka jej ojca: Achy Breaky Heart
Płyta: Breakaway Kelly Clarkson
Aktorka: Jennifer Aniston
Aktor: Orlando Bloom
Film: Steel Magnolias
TV Show: Laguna Beach i The Hills
W wolnym czasie: zakupy, jazda na rowerze
Kuchnia: azjatycka
Przekąska: ciasteczka
Płatki: Lucky Charms
Guma do żucia: Orbit
Cukierki: Dots i Starbursts
Restauracja FastFood: In-N-Out
Restauracja w Nowym Yorku: Serendipity 3
Pora dnia: 1-sza w nocy
Zwierzę: pies
Pora roku: lato
Zapach: wanilia
Tematy rozmów: muzyka i chłopcy
Nauka: astronomia
Święta: Bożego Narodzenia
Miejsce na planie Hannah Montana: jej przebieralnia i plan na plaży
Kolor: zielony
Sport: cheerleading
Kolor telefonu: czarny, srebrny
Miejsce w domu: ogród
Kraj, jaki chciałaby odwiedzić: Włochy

Miley pierwszy/a…
» widziany film to Muppet Babies
» kupiona płyta należała do Britney Spears
» koncert, w jakim brała udział to występ z jej tatą
» własny utwór to Love
» śpiewana piosenka to Blue Suede Shoes i Hound Dog

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


Ciąża
» W 24 września 2007 roku w Stanach Zjednoczonych zaczęła krążyć plotka, jakoby Miley była w ciąży. Powodem całego tego zamieszania był przemontowany skan z magazynu J-14 Magazine przez jakiegoś dowcipnisia. Nie dość, że w artykule znajdowało się zdjęcie z małym brzuszkiem, to na dodatek w artykule znalazła się wypowiedź Miley mówiącej o swojej ciąży Mam zamiar dobrze zająć się moim dzieckiem. Przytyłam już o 7 funtów. Byłam w prawdziwym szoku, kiedy to wydarzyło się przypadkowo. Posunęłam się trochę za daleko. Przepraszam wszystkich moich fanów. Nie chcę zdradzić kto jest ojcem. Żart by się prawie udał, ale redakcja w samą porę zdemontowała plotki, mówiąc, że artykuł został przerobiony.


Vanity Fair
» W 2008 roku, zdjęcie Miley z okładki magazynu Vanity Fair, uznano za topless. Zdjęcia przedstawiały nagie plecy M., a przód zasłonięty prześcieradłem. Ale autorka zdjęć,Annie Leibovitz, mówi: Jest mi bardzo przykro, że portret Miley Cyrus został źle zinterpretowany. Wspólnie oglądałyśmy zdjęcia mody i dużo rozmawiałyśmy na temat zdjęcia, zanim zostało ono zrobione. Zdjęcie to zwykły, klasyczny portret, zrobiony bez dużej ilości makijażu. Uważam, że jest bardzo piękny. 27 kwietnia, M. przeprosiła swoich fanów: Jeśli chodzi o zdjęcia krążące po internecie, to przyznaję, że był to głupi i niedojrzały pomysł. Doceniam wsparcie moich fanów i liczę, że zrozumieją, że nie jestem idealna i tak jak każdy popełniam błędy. Nie chciałam nikogo obrazić, przepraszam, że wszystkich zawiodłam.


Niezapięte pasy bezpieczeństwa
» W filmie Hannah Montana/Miley Cyrus: Best Of Both Worlds Concert, jest pokazana scena, podczas której Miley siedzi w samochodzie nie mając zapiętych pasów bezpieczeństwa. Wybuchł skandal, mówiący o tym, że panna Cyrus daje zły przykład swoim fanom.

Wykradzione zdjęcia
» 12 lipca, haker, TrainReq wykradł prywatne zdjęcia Miley z jej komórki. Zdjęcia przedstawiają nastolatkę w t-shircie pod prysznicem oraz z gołym brzuchem.


Erotyczne zdjęcia i lap-dance
» Latem 2009 roku producent The Last Song Adam Shankman na swoim myspace wrzucił zdjęcia przedstawiające Miley dosyć wyzywająco i seksownie. Fotki od razu wywołały ogromny skandal. Dodatkiem do tego był filmik, który pojawił się jakiś czas po opublikowaniu zdjęć. Miley na video wykonuje lap-dance dla producenta, czyli seksowny taniec, w którym ociera się o jego krocze. Na imprezie było mnóstwo dzieci. Później Billy Ray, ojciec Miley, usiłował tłumaczyć zachowanie córki, mówiąc, iż tak zachowują się i bawią osoby w jej wieku.
Sama Miley na temat filmika oraz zdjęć nie wypowiadała się.
Producent zdjęcia i filmik również pozostawił bez odpowiedzi.


Miley pali szałwię!
» 10 grudnia 2010 TMZ opublikowało filmik Miley palącej szałwię. Pomimo że szałwia w Kalifornii jest legalna, wywołało to ogromny skandal. Cyrus na filmiku ma ,,odjazd” i widzi swojego eks-chłopaka Liama, dostaje histerycznego napadu śmiechu oraz przeklina. Po tej sprawie Billy Ray napisał na twitterze, że nie miał o tym pojęcia oraz, że stracił kontrolę nad córką. W późniejszych wywiadach informował, iż Miley przebywa w złym towarzystwie, które tylko czeka na potknięcia z jej strony.
Miley na temat palenia szałwii przeprosiła w wywiadzie dla Marie Claire mówiąc, że nie jest idealna. Publicznie dla żadnych rozgłośni więcej nie wspomniała o tym.
W marcu 2011 roku Miley poprowadziła program Saturday Night Live, gdzie Vanessa Bayer grająca Miley (Cyrus wtedy parodiowała Justina Biebera) wspomniała o tym, że paliła szałwię.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki

Kuba Wojewódzki-dziennikarz /showman/prezenter





Co piszą media o Kubie Wojewódzkim
Urodził się w Koszalinie. Jest absolwentem XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Czackiego w Warszawie. Studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Karierę telewizyjną rozpoczął w programie "Rockandroller" w TVP1, potem prowadził teleturniej "Pół żartem, pół serial" w TVP2 (2001) oraz "Halo-gramy" w TV Polsat. Prawdziwą popularność przyniósł mu udział w programie "Idol" w tej samej stacji, gdzie był jednym z jurorów. Zasłynął z kontrowersyjnych wypowiedzi, poniżania uczestników i specyficznych zachowań.

Był dziennikarzem muzycznym, redaktorem naczelnym miesięcznika "Brum", prowadził audycje muzyczne w wielu stacjach radiowych (m.in. Rozgłośnia Harcerska, Trójka, RMF FM). W latach 90. realizował również teledyski, sprowadzał zespoły zagraniczne i kupował licencje płyt. Sam również jest muzykiem - w latach 80. w zespole System, obecnie jest perkusistą w grupie Klatu. Znany z radiowego duetu z Michałem Figurskim - od 2008 r. prowadzą program "Poranny WF" w Esce Rock. W latach 2003-2007 r. byli gospodarzami "Antylisty" w Antyradiu.

Wojewódzki od 2006 r. jest związany ze stacją TVN, gdzie prowadzi swój talk-show "Kuba Wojewódzki" (z którym przeszedł ze stacji Polsat, program miał taki sam tytuł i formułę). Razem z Agnieszką Chylińską i Małgorzatą Foremniak był jurorem w pierwszych trzech edycjach programu "Mam talent!". Od marca 2011 r. możemy oglądać go w jury muzycznego show "X Factor", w którym zasiada wspólnie z Mają Sablewską i Czesławem Mozilem.

Wojewódzki wystąpił w kilku filmach, m.in. "7 krasnoludków - historia prawdziwa" (dubbing) i "Testosteronie" (2007). Zagrał główną rolę w sztuce Woody'ego Allena pt. "Zagraj to jeszcze raz, Sam" (2010), wystawianej na scenie warszawskiego Teatru 6. piętro.

W roku 2005 r. był nominowany do Telekamery w kategorii Rozrywka. Jest laureatem Wiktora 2009 w kategorii osobowość telewizyjna.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Kuba Wojewódzki - Sam o Sobie
Na początek parę słów o mnie. Jestem Kimś. Mieszkam w TVN-ie, co wydaje się całkiem niezłą lokacją, zwłaszcza, że trzęsienia ziemi zdarzają się tam stosunkowo rzadko, a jeśli już, to głównie metaforyczne. Co, oczywiście, nie jest bez znaczenia i w dodatku pozwala czasem spojrzeć na rzeczy z innej perspektywy.

W ogóle ta cala perspektywa to rzecz raczej podejrzana. W końcu nikt o zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że ma ona podstawowy wpływ na naszą ocenę zjawisk, miejsc i postaci (czego konsekwencje są w sposób oczywisty oczywiste) i na dodatek nie podlegająca żadnej społecznej kontroli, nie ujęta w żadnej ustawie oraz nie głosowana w Sejmie i nie odesłana do odnośnej komisji, a więc z gruntu nielegalna. Przy okazji wnioskuje więc do odnośnych służb o pilne sprawdzenie kto za wzmiankowaną perspektywą stoi i w czyim interesie ona (ta perspektywa) działa.

Bo jak sobie na przykład taką perspektywę zmienić, to okazuje się, że niektóre nasze problemy okazują się chwilową niedogodnością, sukces w Stanach odnoszą zgoła inni aktorzy niż nam się wydawało, a niektóre różnice okazują się naprawdę nie warte nawet wzmianki, o całym zdaniu nie wspomniwszy.

A raz na jakiś czas perspektywa (dla kogokolwiek ona pracuje) przypomina nam, że wszyscy jesteśmy ludźmi.

Co ? czasami ? brzmi całkiem dumnie, nieprawdaż?

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


PLAYBOY nr 11, 2006

TEKST: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke

fot. Szymon Szcześniak





(Może trudno w to uwierzyć, ale rozmowa na żywo była jeszcze ostrzejsza niż spisany wywiad. Podczas autoryzacji Kuba pozwolił sobie wyciąć kilka swoich złotych myśli i oszczędzić kilka osób. Trzeba mu jednak oddać, że w zamian dopisał mniej więcej równą liczbę złośliwych komentarzy pod adresem innych. W sumie wyszło więc na remis)

Jakie miałeś kompleksy w dzieciństwie?

Kurwa, jesteście z „Cosmopolitana”? Panowie, naprawdę chcecie się bawić w takie rzeczy?

Jak najbardziej.

Spotykacie się z facetem, który cały swój bezczelny wizerunek buduje na świetnym narcystycznym samopoczuciu. I wy chcecie teraz naciągnąć mnie na rozmowę o kompleksach? Mogę wam tylko powiedzieć, że jak byłem w pierwszej klasie podstawówki, to tak się bałem podnieść rękę i poprosić o szansę skorzystania z toalety, że mocz oddałem pod siebie. Od razu zaznaczam, że jeszcze wtedy nie miałem problemów z prostatą. Ale o czym my w ogóle mówimy? To może być fatalna rozmowa, panowie. Bo ja jestem kolekcjonerem wyzwań, rzeczy, które się wydarzą i nie przywiązuję wagi do spraw, które minęły. Mam słabą pamięć. Pamiętam tylko, że jak babcia zapytała mnie, kim chciałbym być, odparowałem, że hitlerowcem. To wyznanie było dla niej gorsze niż okupacja. Stąd dziś mój sentyment do Tuska. Przez tego dziadka.

A my słyszeliśmy, że byłeś nieśmiałym i wrażliwym chłopcem.

Można tak powiedzieć. Ale jak trochę podrosłem, to problemy wcale się nie skończyły. Nosiłem długie loki i mężczyźni prosili mnie do tańca. A było to przed homopanowaniem Wojtka Wierzejskiego i przyjazdem Eltona Johna. Faceci brali mnie za polską reinkarnację słynnej kościstej modelki Twiggy – zero biustu, ale za to fajna buźka. Pytali: „Zatańczysz ze mną?”. A ja wtedy odpowiadałem głosem Ryszarda Rynkowskiego: „Spieprzaj dziadu!”. Ale dajmy spokój z tymi kompleksami. Wychowałem się w normalnym mieszczańskim domu, w często wietrzonym pokoju, na ścianach u ojca wisiały kalendarze z gołymi dziewczynami, mieliśmy ładę, a wcześniej trabanta, ale o tym epizodzie wołałbym nie wspominać. Nikt mnie nie molestował ani psychicznie, ani fizycznie. Nie podglądano mnie podczas kąpieli.

Pamiętasz moment przełamania? Zamiany cherubinka w oprawcę?

Nie wiem, kiedy stałem się tupeciarzem. Rozwijałem się jak każdy młody chłopiec: najpierw podglądałem panienki, potem chciałem, żeby to one podglądały mnie. Dlaczego chciałem zostać perkusistą? Żeby być hałaśliwym gnojkiem, zwracającym na siebie uwagę. To samo z dziennikarstwem. W tym zawodzie zdarzają się przecież Moniki Olejnik, czyli dziennikarze ważniejsi od rozmówców.

Powiedz, a nadal kręcą cię odrąbane ludzkie głowy, nogi, ręce, tego typu makabreski?

Skąd wy to wiecie?! Mówiłem gdzieś o tym? Mój tata był prawnikiem i w domu trzymał najróżniejsze książki o zwłokach. Między innymi tom, który się nazywał bodajże Medycyna sądowa. I jak masz 8 lat i podczas nieobecności rodziców wyciągasz razem ze starszym bratem taką księgę, to nawet czytanie Harry’ego Pottera, potajemnej księgi scjentologów, nie daje ci takiego kopa. To było z pewnością lepsze niż pierwszy joint, który oczywiście jest jeszcze przede mną. Przecież ja pamiętam faceta, który dwa tygodnie leżał na dnie Wisły. Jak on pięknie wyglądał! Wojciech Mann przy nim to mister anoreksji. Po tamtej lekturze dotarło do mnie, że świat wcale nie jest oczywisty. Po czymś takim powieści grozy Edgara Alana Poe czytałem jak Akademię Pana Kleksa. Pikuś. Oriana Fallaci też w młodości miała takie loty. Lubiła wędrować do kostnicy i zastanawiać się, jaką historią są te przykryte prześcieradłem zwłoki. Było nas kilku barwnych na tym świecie.

Ściągasz sobie z internetu filmiki przypadkowych drastycznych śmierci?

Drastyczne śmierci, drastyczny seks. Jak leci. Wyluzujcie chłopaki. Chodzi o dziecięcą ciekawość, przekraczanie tabu. Widzieliście kiedyś gościa, którego jebnął w przysadkę rosyjski samolot? To człowieka w jakiś tam sposób kształtuje. To znaczy nie jego ten samolot, tylko te foty mnie. Być może studiowanie obrazków z Medycyny sądowej wpłynęło na moje poszukiwanie doznań ekstremalnych. Do dziś nikt mi nie chce uwierzyć, że marzę o momencie, kiedy wzywa mnie prezes i wywala na pysk. Mówi: „Wojewódzki, kurwa, wypierdalaj z mojej telewizji, to co zrobiłeś było absolutnie skrajne”. Jak ja bym się wtedy dobrze poczuł. Skrajnie spełniony. Jak ten po tym kontakcie ze śmigłem. Chciałbym być przechowywany w pamięci ludzkiej jak ten koleś z wiersza Wojaczka: „Przechowywany na użytek dydaktyczny, czyli dobrze znany mi skurwysyn…”

Raz już się tak poczułeś…

Kiedy mnie wywalili z Trójki?! Przecież to nie za to, co uczyniłem, ale za to że paru zazdrosnym kolesiom w chorych głowach uroiła się potrzeba inkwizycji. Ta Trójka jest moją największą życiową traumą. To był klasyczny sąd kapturowy. Medialnie mógłbym się dzisiaj na nich odegrać. Ale nie jestem ani tak pamiętliwy, ani tak gadatliwy. Nie macie pojęcia, jaki ze mnie pogodny człowiek. Nie w głowie mi twardy fajting, jak to ostatnio napisali o Jarku (…Kaczyńskim – przyp. red.).

W Trójce zarzucili ci korupcję, a dokładnie branie pieniędzy od zespołów za puszczanie ich muzyki na antenie. Poważna sprawa.

To były oszczercze, stalinowskie zarzuty. Trójka zgwałciła mój idealizm. Idealizm człowieka, który żył z pasji. Czuję się skrzywdzony do dzisiaj, jak chórzysta z Poznania. Jeżeli ktoś cię wywala ze świątyni radiowej na podstawie zarzutów, które nigdy nie zostały udowodnione, to czujesz, że ktoś cię wydymał. Poza tym jak sobie wyobrażam kolesiów z Dezertera, jak mi wręczają łapówkę za puszczanie numeru Spytaj milicjanta, to pachnie mi to myśleniem z dala od jakiegokolwiek mózgu. Terrorem nierozumu.

Podobno są świadkowie…

Ja byłem świadkiem, jak Robert Kennedy puknął Marilyn Monroe w garderobie Trubadurów. Powiedziałem sobie, że moja noga nigdy w Trójce nie postanie i słowa dotrzymam, mimo że popieram Krzysztofa Skowrońskiego, który stara się przywrócić tej rozgłośni dawny inteligencki blask. Miałem zaszczyt pracować z Kaczkowskim, Mannem i Niedźwieckim. Czułem się spełniony, mając 20 lat. Zawsze to bilansuję, przez co nie staję się charakterologicznym talibem. To tak jakbyś za życia zakumplował się ze Świętą Trójcą.

Taki jesteś ostry i mocny w gębie, a lubisz czasem się sprawdzić?

Panowie, czy ja wyglądam na gościa, który może dać w ryja? Przecież ja jestem chodzącym festiwalem miernoty i symbolem fizycznej przeciętności.

Tacy jak ty, często bywają zadziorni.

Kozakiem jestem, przyznaję. Jak kiedyś moją narzeczoną Anię (dziś już byłą narzeczoną – przyp. red.) zaatakował paparazzi, to rzuciłem się na gościa, a ten pewnie zobaczył w moich oczach to, co na co dzień widzą ludzie w oczach Romana Giertycha, bo spierdolił do samochodu. Zapachniało Tomkiem Adamkiem, łamanymi nosami i metrami kwadratowymi opuchlizny. Nawet nie byłem świadom, że można pourywać wszystkie te odstające części z automobilu: lusterka, migacze, klamki, wlew paliwowy. Jakby się nie schował, tobym go zmasakrował lokując mu jego własne teleobiektywy tam, gdzie na co dzień ich się nie nosi.

I tabloidy o tym nie napisały?

„Fakt” się próbował doczepić, ale mieli świadomość, że facet nas fizycznie napadł. Odepchnął moją narzeczoną, kiedy wychodziliśmy z zamkniętej imprezy. Mieliśmy świadków tej germańskiej zbrodni. W ogóle często nam się zdarzają dość przykre sytuacje z dziennikarzami brukowców, bo to są zasadniczo ludzie bez manier. Przykre jest to, że kronikarzami współczesności są tacy gnoje. Ale dziś rządzi tłum, a tłum chce igrzysk.

Ale chyba nie narzekasz? Sam przekonywałeś kiedyś Dodę, że tabloidy działają na jej korzyść.

Ja się nie martwię. Oni mi robią dobry marketing u widza ceniącego sobie nienawiść. Tak naprawdę są durną bezpłatną agencją reklamową, która, próbując mi się dobrać do dupy, nakręca spiralę oglądalności mojego show. Są przydatni jak insekty zjadające odchody innych insektów.

Twoi krewni ze Stanów mówią, że jesteś taki sam „madafaka” jak 50 Cent.

Oni uważają, że jestem raczej jak David Beckham albo nawet księżna Diana przed zejściem nagłym i nieoczekiwanym, choć szybkim. A ja jako człowiek skromny nie wyprowadzam ich z błędu. Niech mają powód do dumy. Zapierdalają przy azbeście, ale przynajmniej znają kogoś, kto jest Elvisem Presleyem ich dalekiego słowiańskiego kraju. Nie zabieram im tego. Chociaż wiadomo, że w naszym kraju bycie gwiazdą to jest największa buraczana poruta.

Właśnie, opowiedz coś o tym.

Ja? Ja nie jestem gwiazdą. Idźcie do Anny Samusionek albo Marcina Prokopa, albo Joanny Brodzik. Oni chętnie opowiadają, jakimi są wypasionymi gwiazdami na tym paździerzastym swojskim niebie.

A jakie są kryteria definiujące polską gwiazdę?

No właśnie, jakie? Czytam relację z festiwalu w Gdyni: „Przyjechała gwiazda Weronika Rosati…”. I ja popadam w dwudziestominutową zadumę, próbując sobie przypomnieć chociaż pięć filmów, w których zagrała Weronika Rosati. Nie udaje mi się. Czytam dalej: „Aleksandra Nieśpielak, gwiazda polskiego kina”. I staram się sobie przypomnieć, czy ja ją widziałem na pokazie bidetów sufitowych czy w reklamie środka na gazy.

Ale o tobie piszą to samo: „Gwiazda Kuba Wojewódzki”.

Ale jest różnica. Bo jak ktoś słyszy: Kuba Wojewódzki, to mówi: „A to jest ten dziwny idiota z TVN-u”. Albo: „To jest ten fajny chłopak, co od pięciu lat co tydzień robi świetny program za takie marne pieniądze”. Jest punkt odniesienia: fajny – niefajny. Są emocje. A polskie pojęcie gwiazdy to Anna Samusionek, bo ją najpierw bije mąż wyrywając moskitierę z okna, którą ona następnie opyla na Allegro, potem ona handluje dzieckiem w tabloidach, a na koniec robi sobie cycki z azbestu i to wystarcza na kolejne dwa tygodnie melodramatu.

Jest jakaś granica dla działalności tabloidów, po której przekroczeniu poszedłbyś z nimi na wojnę?

Jakby się dobrali do mojej najbliższej rodziny, do mamusi, brata. Prawdopodobnie nie założyłbym sprawy w sądzie, tylko poszedłbym na bezpośrednie zwarcie. Znalazłbym wystarczająco wielu sprzymierzeńców wśród tych, którzy pracowali w „Fakcie” i zostali wyżęci i wydymani przez tę machinę do zdobywania tak zwanego brunatnego kontentu. Ci ludzie sami do mnie dzwonili i mówili ciekawe rzeczy o Grześku Jankowskim (redaktor naczelny „Faktu”– przyp. red.). Gdybym chciał, to mój prywatny Ku-Klux-Klan zrobiłby z nim to samo, co on robi mnie i mojej narzeczonej. Ale ja jestem miłościwy szczególnie dla moralnie niepełnosprawnych.

I nie przyjdziesz pod drzwi Jankowskiego z bullterrierem?

O, widzę, że znacie tę historię, kiedy pod drzwiami Michała Figurskiego stanęły sine karczycha z Młodzieży Wszechpolskiej od Romana z pieskiem pokrytym pianą na smyczy. Połomotali kolbami we framugę i poszli. Przezornie ich nie wpuścił w obawie, że mu wypatroszą lodówkę, a następnie małżonkę. Do mnie jeszcze nie przyszli. Na szczęście mam dobrze strzeżoną kamienicę, a niedługo wyprowadzam się do jeszcze lepiej strzeżonej. Strzeżonego Pan Bóg strzeże, szczególnie przed katolikami.

Wydaje się, że jesteś normalnym facetem, ale jak tylko zwąchasz publiczność, od razu zmieniasz się w klowna.

Może mam coś takiego jak Szyc. Borys powiedział mi kiedyś, że wystarczy o jedną osobę za dużo w towarzystwie, czyli dwoje ludzi naprzeciw niego, i od razu zaczyna grać. Nosi go i zaczyna występować. Mam to samo. Kiedyś na akademii recytowałem wiersz o Gagarinie i się popłakałem ze wzruszenia. Tak się sobie podobałem. Jestem kabotynem, który daleko posuniętą ironią zwalcza swoje kompleksy i znieczula się na niedogodności losu. Wy mi powiedzcie, czy jestem Piotrusiem Panem, czy pierdolniętym wiecznym chłopcem. Mnie tego typu analizy nie interesują. Mało kto zdaje sobie sprawę, że w telewizji wkłada się kostium jak do „Tańca z gwiazdami” i podobnych perwersyjnych widowisk.

Szyty na miarę lub nie.

Właśnie! Ja telewizję traktuję z brawurą i przesadą, bo wokół jest tak wielki skomasowany legion papierowych, nudnych, grzecznych chłopców i dziewczynek, że nie chcę ustawiać się w tym samym szeregu. Jestem entuzjastą medialnej zadymy, podżegaczem, a nie kolesiem z gabinetu figur woskowo-telewizyjnych. Byłem uważany za dżentelmena klasowego. Mówiłem: „Dzień dobry, koleżanko, do widzenia, koleżanko”. Nie szczypałem dziewczyn w pupy, nie ciągnąłem za warkocze ani inne odstające części. Ale od zawsze lubiłem się popisywać. Tak mam do dziś i nie ma różnicy, czy robię to przed swoją narzeczoną, czy przed wielotysięczną widownią. W końcu jestem zodiakalnym Lwem, jak Napoleon, Hitler i Mussolini. No na razie moje dokonania są skromniejsze. Bill Gates też w młodości miał opinię klasowego głupka, a jednak parę złotych zaoszczędził.

OK. Wystarczy. Chyba wszystko już powiedziałeś.

Mogę powiedzieć jeszcze więcej. Jeżeli komuś zdaje się, że nie jestem wrażliwcem, że nie jestem sentymentalny, że nie wzruszam się na Casablance albo że nie oglądam po nocach Love story, to jest mentalnym debilem o brutalnej lotności Mojzesowicza (były poseł PSL, potem Samoobrony, później Pis-u; były minister rolnictwa – przyp. red). Don Kichot to ja. Najwięksi literaci świata stawiają tę Cervantesowską postać jako swe najpierwsze natchnienie. Ja nie jestem gorszy.

A co z Sancho?

Może porozmawiamy o czymś, co bardziej zainteresuje czytelników PLAYBOYA niż seks dwóch facetów z osłem? Jacek Nicholson wyznał niedawno, że do 26. roku życia miał przedwczesny wytrysk. Czemu mnie nie pytacie o takie sprawy!?

Piersi. Jakie kształty?

Franciszek Starowieyski, mój guru, powiedział kiedyś: „Cyc nie kutas, nie musi stać”. I to jest też moja definicja. Najważniejsze, co jest do cycka przymocowane. Ale was pewnie nie interesuje metafizyka tylko czysta fizyka. Więc proszę: kiedyś byłem z pewną popularną polską modelką, która miała sztuczne cycki. Możesz uprawiać seks, przy którym joga i feng shui wysiada, a te cycki ciągle ci się prężą jak Gwardia Narodowa. Piękne! Sztuczny cyc jest fenomenalny. Dziewczyny, krójcie się i faszerujcie syntetykami. Radek Majdan robi z Dodą prawdopodobnie to, co Beenhakker z Żurawskim na treningu, a on ciągle stoi na baczność, jak lokomotywa u Tuwima. Znałem też dziewczyny, które w ogóle nie miały piersi. To jest dopiero przygoda. Szukajcie, a znajdziecie! Czasami, niestety, człowiek nie znajduje.

Pośladki?

Ważne, żeby były energetyczne i wysokonapięciowe. Żeby po naciśnięciu wracały do swojej formy. Ale nie po 15 minutach. Napotkałem ostatnio całkiem nowe pośladki i pozostaję pod ich wielkim wrażeniem. Chociaż mam sąsiada, który twierdzi, że powinny być takie, żeby można było o nie oprzeć rower i postawić na nich piwo.

Jakieś szczegóły?

A po co? Wyznaję filozofię, że moja przyszła żona się jeszcze nie urodziła. Mnie z zasady interesują tylko kobiety do 25. roku życia. Mówię o tym otwarcie. Po przekroczeniu tej granicy czas zaczyna być terrorystą. Niedawno spotkałem moją byłą dziewczynę z liceum i po prostu zobaczyłem starą kobietę nad grobem. Ustąpiłbym jej miejsca w tramwaju, gdybym tylko nim jeździł. Serio. Wyglądała jak odkopany Ramzes XIII.

Zero sentymentu?

Z jej strony owszem. Zaczęła mi wysyłać SMS-y z erotycznymi filmami ze sobą. Żenujące starcze filmy erotyczne obsadzone przez pokręcone ciało. Jakbym oglądał Bergmana: psychologia, biologia, seksualność i śmierć. Słowo honoru. Chcecie zobaczyć? Absolutna patologia. Dawała ewidentnie do zrozumienia, żebym przyszedł i zaspokoił jej czterdziestotrzyletnie starcze chucie. Musiałem do niej napisać, że jeśli jeszcze raz mi przyśle jakiegoś zgorzkniałego pornosa, to wyślę go do jej biura architektonicznego, niech zobaczą jaki zbok projektuje u nich żłobki. Poważna sprawa. A to była pierwsza kobieta, która ustawiła mnie do pionu. Wykorzystała i rzuciła w trzeciej klasie liceum, kiedy byłem nieuleczalnym narcyzem. Piękne traumatyczne doświadczenie. Dzięki niemu wydoroślałem. Dziś mam przez nią erotyczne koszmary. Jak pastor w filmie Szepty i krzyki (film w reżyserii Ingmara Bergmana – przyp. red.), zacząłem wierzyć, że niebo jest puste i okrutne.

Drażni cię cudza starość, a własna nie? Lepiej powiedz, kiedy sam zaczniesz sobie wszczepiać silikony.

Lubię siebie w stanie, że tak powiem, syndromu dnia następnego. Jak jestem zmęczony, skacowany, niewyspany. Męski, szorstki i spóźniony o dwa drinki, jak mój idol Humphrey Bogart. Kiedy słyszę, że mam styl metroseksualny, to nie wiem, o co chodzi. Lubię w facetach męskie godne starzenie. Jak łysieć to godnie, jak mieć zmarszczki, to się nie naciągać. Image macho mi zwisa. W przeciwieństwie do innych rzeczy.

Czyli nie będziesz sobie wycinał pypci z czoła?

A mam jakieś? (śmiech). Maleńczuk to zrobił. Trochę mnie zdziwił. Niby taki bezkompromisowy rockandrollowiec, a sobie pypcio-bąbla wycina. Ale może mu obniżały jakość grupiess. Tuningowanie ryja to nie moja liga.

Jeśli chodzi o twój „rejting”, to słyszeliśmy, że masz na koncie najróżniejsze typy i lubisz podobno podrywać przez internet.

To było raz, wiele lat temu, jak jeszcze byłem szefem rozrywki w Wirtualnej Polsce. Zobaczyłem na Gadu-Gadu nick Kalina, a że miałem kiedyś dziewczynę o tym imieniu, to zaczepnie napisałem: „Miałem kiedyś dziewczynę o imieniu Kalina, jestem sentymentalny oraz lubię zachody słońca, gdy trzymam wędkę”. Ona odpisała i okazało się, że jest z Onetu. A wiecie, wtedy Onet i Wirtualna to jak Wisła Kraków i Legia Warszawa. Dodatkowe emocje. Po pewnym czasie z sieci przeszliśmy w rozrywkowy real. Superromans, to o nas jest ten kicz Samotność w sieci. Nagle lądujesz w łóżku z kobietą, którą pierwszy raz widzisz, ale już dobrze znasz, bo waliłeś często w jej login. Nie potrzeba zbędnego gadania. Wyświechtane hasło „internet zbliża” jest prawdziwe. Wie to każdy niewyłapany pedofil.

A jakie były dziewczyny z Idola?

Oj, bardzo napierały. W ogóle Idol to była jakaś seksualna intifada. Jeśli ktoś chce się czuć w Polsce jak 50 Cent, powinien być członkiem jury w takim programie. Z wyjątkiem Eli Zapędowskiej mogliśmy siać na lewo i prawo. Jest taki syndrom, że pan z telewizji to na prowincji potencjalny dawca dobrego nasienia. A wiek inicjacji seksualnej wśród młodzieży drastycznie się obniża. Horror. Ale ja, jak już wiecie, jestem chłopcem wrażliwym, szukam partnerek a nie przypadkowych dziewczynek z 16-letnią chucią. Najlepiej zapytajcie Leszcza. Z tego co wiem, robił castingi w swoim domu i to bez względu na wiek oraz repertuar. W ogóle się z tym nie krył. Sam go widywałem na mieście z uczestniczkami, jak im badał organy. Ja jestem na takie akcje zbyt sentymentalny, gdyż zawsze po seksie z nieletnią się wzruszam.

(Śmiech). To podpytamy cię sentymentalnie. Zakochałeś się kiedyś w niewidomej kobiecie?

Cóż, miłość jest ślepa. Ona była Niemką, a ja Polakiem, który po niemiecku mówił tylko „szajse” i tego typu narodowe okupacyjne ikony. Gadaliśmy trochę po angielsku, a trochę po czesku, bo pracowaliśmy razem na czeskiej budowie. Obsługiwałem tam zewnętrzny dźwig na wieżowcu. Wrażenia takie, że kosmonauta Hermaszewski wysiada razem ze swoim synem handlującym na lewo bronią. Moja miłość stacjonowała niedaleko w obozie dla osób niepełnosprawnych, z którego zresztą pochodziła jeszcze druga miłość – na wózku inwalidzkim. To był odjazd zupełny, w stylu Kubicy. Ciągłe dobieranie gum do prędkości. Byłem pionierem hasła: „Niepełnosprawni w życiu, pełnosprawni w pracy”. Superdoświadczenie. Najszczersza prawda, że brak któregoś ze zmysłów jest rekompensowany w dwójnasób przez wyostrzenie pozostałych. Niech to będzie przyczynek do uruchomienia gibkiej Tarantinowskiej wyobraźni tych, którzy nie mieli tyle szczęścia co ja.

W roli grabarza też ci szczęście sprzyjało?

Na wynurzenia nekrofilskie mnie nie namówicie (śmiech). Pracowałem na Powązkach jako sezonowy konserwator terenów zielonych, wzbogacając przy okazji swoim ciałem pogrzeby, na których nie dopisywała rodzinna frekwencja. Cmentarny lud pracujący długo nie potrafił przyjąć do wiadomości, że student też człowiek i można się z nim napić wódki. Ale to był mój alkoholowy chrzest. W anturażu licznych zombi płacących na ZUS w celu zmartwychwstania za życia.

A pamiętasz chrzest dziennikarski?

Ja nie rozpamiętuję. Może dlatego, że od lat mam niezmienne podejście do pracy. Żeby się nie narobić, a zarobić na wrodzonej błyskotliwości. Jestem nicponiem, który wydurnia się w mediach i jeszcze mu za to płacą. Cudna robota, drwina ze wszystkiego i życie na osi absurdu. Polecam każdemu. Chociaż, jeżeli ktoś myśli, że to prościutka sprawa, to bliski jest imperatywu Chucka Norrisa, który wie, ile będzie odcinków „mody czy szansy na sukces”. Tego w czym nie występuje Wojciech Mann.

Tobie wszystko przychodzi łatwo?

Bo jestem pasjonatem! A do tego realizuję swoje marzenia z brawurą Nikodema Dyzmy. Chciałem jako perkusista nagrać płytę – nagrałem; chciałem być dziennikarzem muzycznym – byłem; marzyłem o pracy w Trójce – pracowałem; marzyłem o własnym tytule prasowym – miałem go; chciałem mieć swój talk-show – mam; chciałem mieć sportowe fury, duże mieszkanie i podręczną niedużą narzeczoną – wszystko się spełniło.

To czego ci brakuje?

Błagam was, chłopaki. To ma być spełnienie marzeń 43-letniego faceta? Jego szczyt? Totalna erekcja? Jest jeszcze Lamborghini Mursielago do kupienia, Aston Martin, Ferrari F 430.

To akurat jest proste.

To nie jest proste! Wiecie, ile trzeba się namodlić, żeby Aston miał kierownicę po właściwej stronie? A jak dzwoniłem, żeby zamówić sobie Lamborghini Murcielago, to były tylko żółte. To nie jest fajne jeździć żółtym samochodem. Rzucasz się w oczy, robisz się pretensjonalny. A ja wolę być pretensjonalny w czerwonym. W ogóle mam podobną filozofię do Marka Kondrata, który powiedział, że jak będzie chciał zdradzić swoją żonę, to kupi sobie czerwone Ferrari i będzie jeździł 300 km/h, żeby się uspokoić.

To już mówiłeś wielokrotnie.

Bo to prawda na mój temat. Nie mam co zmyślać. Zawsze uważałem, że seks z właściwą osobą jest jednym z dziewięciu powodów do reinkarnacji. Osiem pozostałych jest bez znaczenia.

Ty kłamiesz w każdym wywiadzie?

W większości. Jestem jednoosobową fabryką obciachu i spreparowanych życiorysów. Bo bawi mnie dziennikarska pryncypialna dociekliwość. Swego rodzaju bezradność. Co nie znaczy, że teraz zmyślam albo nie zmyślam. Sam już się pogubiłem.

Nam to nie przeszkadza. Nie robimy wywiadu dla historyków IPN-u tylko dla czytelników. Ma być straszno i śmieszno. Możesz sobie kłamać.

Wywiad jest kreacją. Pytanie tylko, w jakim stopniu to przepytywany jest kreatorem. Opowiadanie o swoim życiu jak na spowiedzi jest zbędne, jałowe i żenujące. O kant dupy potłuc. Oczywiście „spowiedź” to tylko metafora, bo nie uczęszczam z obawy, żeby mnie gdzieś nie zaciągnęli za konfesjonał celem zbałamucenia całkiem nieduchowego.

Skromny to ty nie jesteś.

Oczekujecie ode mnie skromności? A pokażcie mi na przykład drugiego dziennikarza, który zrobił tyle dla polskiej muzyki rockowej! Miałem programy w radiu i telewizji, prowadziłem koncerty, robiłem teledyski i projektowałem okładki, wydawałem gazetę muzyczną, płyty, licencje. A mimo wszystko jakiś grubas z Budki Suflera potrafi o mnie powiedzieć, że jestem chamem i prostakiem, obrażającym polską muzykę, wręcz żerującym na niej. Jestem człowiekiem pozbawionym jakichkolwiek specjalnych uzdolnień. Mam po prostu niepohamowaną ciekawość spróbowania wielu rzeczy. Braku skromności także.

Spotykasz się w ogóle z jakimiś pozytywnymi reakcjami na swój temat?

Pozytywów jest mnóstwo. Od uczniów Batorego (elitarne warszawskie liceum – przyp. red.), którzy zaczepiają mnie na ulicy, żeby podziękować za napis „Roman” na tylnej stronie gaci, pokazanych w programie Szymona Majewskiego, aż po uwodzicielsko uśmiechające się staruszki. Ale negatywne opinie mi nie przeszkadzają. Przeciwnie, lubię mnożyć negatywy. Interesuje mnie funkcjonowanie na granicy jak największego ryzyka. Wielu dziennikarzy tego nie rozumie. Dla mnie ideałem jest przeholowanie i przeskalowanie, powodujące awarię korków przesady i żenady. W ten sposób rozbrajam negatywne emocje i się znieczulam. Nie boli mnie żaden epitet, bo sam o sobie mówię, że jestem gejem, Żydem i cyklistą. Bycie w tym kraju w mniejszości to zaszczyt. Jak ktoś pisze, że mam włoskiego kochanka albo że sypiam z Iwoną Schymallą… Ten ostatni zarzut jednak jest trochę bolesny, bo pani Schymalla jest dość smutna i funkcjonuje podobno na telewizyjnym klęczniku, co jest niezbędną czynnością, jeżeli chce się utrzymać tam etat. W tej niezależnej, publicznej telewizji za nasze podatki.

Zabrzmiało wystarczająco erotycznie, żeby spytać cię teraz o typy na naszą rozkładówkę.

Wiecie co, facet, który jest zdobywcą życia, a ja się za takiego uważam, bo nie interesuje mnie szybki seks, tylko spektakl, jaki seksowi towarzyszy… No więc taki facet nie jest waszymi rozkładówkami w ogóle zainteresowany, przeciwnie, one go niesmaczną. Naga kobieta na zdjęciu jest nijaka i wulgarna w swoim oczywistym wydepilowanym erotyzmie. Naprawdę wyglądam na gościa, który się spełnia w tym, że jakaś kobieta się dla niego rozbierze?

Nie wiemy. Wątek twoich kompleksów już zamknęliśmy. Zadajemy ci po prostu standardowe pytanie PLAYBOYA.

Jezu, jaki ja jestem banalny! Nie przygotowałem się na standardowe pytania! Ale niech wam będzie – może Margaret Thatcher. Jest sexy, bo nikt tak ostro i grupowo nie pieprzył związków zawodowych… Suchocka niech się jeszcze zestarzeje. Dobra by była ta suwnicowa Walentynowicz, bo kiedyś nieźle posuwała… Panowie, normalny zdrowy facet nie pociera sobie członka, myśląc o tym jak w negliżu wygląda Magda Mołek. Wasz naczelny mówił mi kiedyś, że ona jest pierwsza na liście, a zaraz po niej, a może nawet przed nią, nie pamiętam, jest Jolanta Kwaśniewska. Żadna mnie nie pociąga. Jakby przyszła do mnie Magda Mołek razem z Jolantą Kwaśniewską i zaproponowały trójkąt, tobym się pewnie szybko wymeldował i to nawet przez balkon, a mieszkam wysoko. Powiem wam: mnie interesują tylko seksualne romby.

(Śmiech) Zaliczamy ci tę odpowiedź… A gdybyś się tak wczuł w ministra Macierewicza, to jaką damę chciałbyś rozebrać?

Damę z teczką. Teczka zamiast łasiczki! Ale nie dawajcie mi takich karkołomnych wyznań, panowie, bo nawet moja karkołomna inteligencja zaczyna wymiękać.

Fajnie się przejęzyczyłeś: „karkołomnych wyznań”.

Naczytaliście się Freuda w dzieciństwie i rezonujecie…

A ty Witkiewicza. Powiedz, masz jakąś jazdę na stylizowanie się na Witkacego?

Nazwałbym to niecnym uzurpatorstwem. Moja sesja do scenografii programu była stylizowana na znaną groteskową serię autoportretów Witkiewicza z lat 30. Dla niego fotografia nie była sztuką, lecz próbą zapisu świadomości. Psychologiczne, ironiczne portretowanie. To samo robię u siebie w programie. Lubię wiersz Kaczmarskiego o wielkim Ignacym: „Dość sztywną mam szyję i dlatego wciąż żyję, że polityka dla mnie to w krysztale pomyje…”. Pierwsi to zauważyliście. Punkt dla was, jeżeli to jest wasza refleksja.

Nie nasza, znaleźliśmy ją na chodniku. Leżała bezpańsko.

Nawet śmieszne, ale nie bardzo. A wracając do Witkacego, ja jestem z pokolenia, które chodziło do Teatru Polskiego na Szewców, tak jak dzisiejsze dzieciaki na Matrix. Pamiętacie prokuratora Scurvy’ego, nie przypomina wam Ziobry? Witkacy, Mrożek, Gombrowicz, Hłasko to byli moi idole. Od nich się uczyłem bycia nicponiem i tego jak się znaleźć w polskiej niedorzecznej rzeczywistości. I te zdjęcia były swego rodzaju hołdem. Ale to była też zabawa. Od razu uprzedzę wasze pytanie: nigdy nie będę aspirował do takiej rangi. Nie będę nadużywał wizerunku Witkacego ani tego, czego on nadużywał.

I tu nas zaskoczyłeś.

A spodziewaliście, że będę konkurował z geniuszem? Człowiekiem, który odkrył genialną prawdę, że bycie Polakiem to jest sprawa przejebana, a bycie artystą wśród Polaków to jest sytuacja przesrana do turbo potęgi. Biorę sobie tę prawdę szczególnie do serca, bo jej ciągle doświadczam. Przecież gdzieś tam głęboko czuję się artystą. Uwolnionym od siebie i oczekiwań świata.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki

Karol Bielecki-sport


Reprezentant Polski w piłce ręcznej zdradził na antenie Polskiego Radia, że jest zmuszony zakończyć karierę sportową. Zawodnik stracił oko w wyniku groźnej kontuzji, jakiej nabawił się w trakcie towarzyskiego meczu z Chorwacją 11 czerwca. - Lekarz, który mnie operował mówił, że odradza mi powrót, bo to może być niebezpieczne dla drugiego oka - mówi Sport.pl i "Gazecie Wyborczej Kielce" Karol Bielecki.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx


znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki





- No niestety nagle się urwało wszystko i trzeba będzie robić jakieś inne rzeczy. Ale jestem nastawiony optymistycznie. Co by się nie działo, dam radę. To tylko oko, także jeszcze dużo przede mną - powiedział Bielecki Polskiemu Radiu.

Rozgrywający reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych i klubu Rhein-Neckar Loewen opuścił w piątek rano klinikę w Tybindze, gdzie kilka dni wcześniej przeszedł drugą operację lewego oka. Bielecki przejdzie teraz rehabilitację w Heidelbergu, niedaleko swojego domu. Mieści się tam klinika okulistyczna, uznawana za jedną z najlepszych w Europie.

Przypomnijmy: 28-letni zawodnik został ranny w oko po starciu z Josipem Valciciem w pierwszych minutach spotkania z Chorwacją. Przewieziono go do kieleckiego Szpitala Wojewódzkiego, skąd przetransportowano do Kliniki Okulistyki Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Tam przeszedł operację poszycia oka.

W piątek Bielecki powiedział Sport.pl i "Gazecie Wyborczej Kielce": - Temat jest zamknięty, nie ma już szans na uratowanie oka. Dlatego nie będzie kolejnych operacji. Wróciłem do domu, co dwa dni lekarz będzie kontrolował stan zapalny w tym rozwalonym oku. Jak już wszystko wydobrzeje będziemy zastanawiać się nad instalacją czegoś zastępczego, żebym jakoś normalnie wyglądał. Mam mieć zrobioną podobiznę do prawego oka. Na razie, podczas najbliższych kilku tygodni będę przystosowywał się do życia z jednym okiem.

Kariera wybitnego piłkarza

Kariera Karola Bieleckiego zostaje przerwana w dramatyczny sposób. To jedna z najbardziej wstrząsających historii w dziejach polskiego sportu. Lewy rozgrywający reprezentacji Polski zawsze był zawodnikiem niezwykle popularnym, lubianym i przede wszystkim niezawodnym. Był ostoją kadry, z którą zdobył dwa medale mistrzostw świata - srebrny w 2007 i brązowy w 2009. W świecie szczypiorniaka znany był ze swojego markowego rzutu - niewielu bramkarzy było w stanie bronić jego piekielnie mocne uderzenia z dystansu.

Swoją karierę sportową rozpoczynał od piłki nożnej - grał w juniorskich zespołach Wisły Sandomierz i Siarki Tarnobrzeg. W szkole podstawowej - pod wpływem nauczycieli wf-u Bielecki postanowił jednak trenować piłkę ręczną. Trafił do gdańskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, gdzie jego talent eksplodował.

W wieku zaledwie 20 lat zadebiutował w reprezentacji - już w pierwszym meczu ze Słowacją zdobył sześć goli. Jego bardzo dobre występy - także w europejskich pucharach zaowocowały transferem do najmocniejszej w Europie Bundesligi.

Jego przejście kosztowało 200 tysięcy euro i do dziś jest najwyższą kwotą transferu za polskiego piłkarza ręcznego. Grając w SC Magdeburg i Rhein-Neckar Loewen został gwiazdą ligi, nierzadko decydującą o losach meczów.

Sam Bielecki w rozmowie ze Sport.pl i "Gazetą Wyborczą Kielce" nie wyklucza, że jeszcze zaryzykuje grę w szczypiorniaka: - Lekarz, który mnie operował mówił, że odradza mi powrót, bo to może być niebezpieczne dla drugiego oka. Co jakiś czas poruszamy tu tematy, że może spróbować grać z jednym okiem. Ale na razie nie jestem jeszcze na to gotowy - kończy wicemistrz i brązowy medalista mistrzostw świat.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Informacje dotyczące Karola Bieleckiego
Karol Bielecki urodził się 23 stycznia 1982 roku w Sandomierzu. W latach 1989 – 1967 był uczniem Szkoły Podstawowej Nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Sandomierzu. Od klasy IV uczęszczał do utworzonej klasy z rozszerzonym programem z wychowania fizycznego o profilu piłki ręcznej, która to dyscyplina jest wiodącą w szkole.
Już jako 10-letni chłopak odznaczał się bardzo dobrymi warunkami fizycznymi / był o głowę wyższy od pozostałych kolegów / posiadał przy tym bardzo dobrą koordynację ruchową, naturalną siłę i wytrzymałośd. Był bardzo wszechstronny, reprezentował szkołę w zawodach sportowych we wszystkich grach zespołowych i lekkiej atletyce. Zdobył m.in. mistrzostwo województwa w mini piłce ręcznej / klasy VI /, w piłce ręcznej / klasy VIII / oraz mistrzostwo województwa w rzucie piłeczka
palantową.
W okresie nauki w szkole podstawowej trenował przede wszystkim piłkę nożną, był wówczas w kadrze województwa tarnobrzeskiego, ale grywał również w piłkę ręczną, która tak na poważnie zajął się pod koniec nauki w szkole podstawowej.
W bardzo szybkim czasie stał się podstawowym zawodnikiem SSSPR „Wisły” Sandomierz w kategorii juniora młodszego. Jego talent i predyspozycje do gry w piłkę ręczna zostały szybko zauważone i w 1999 roku przeszedł do kieleckiego klubu „Vive” w którym grał przez 5 lat. Osiągnął tu swoje pierwsze znaczące sukcesy tj. Mistrzostwo Polski juniorów w 2001 r., Młodzieżowe Mistrzostwo Europy w 2002
r. Indywidualnie został królem strzelców Młodzieżowych Mistrzostw Europy w 2002 r. i król strzelców Młodzieżowych Mistrzostw Świata w 2003 r.
Z klubem „Vive” Kielce zdobył w 2003 r. Mistrzostwo i Puchar Polski, będąc najlepszym strzelcem zespołu.
W 2004 roku przeszedł do ligi niemieckiej do klubu SC Magdeburg, z którym wywalczył w 2007 r. Puchar EHF ora występował w Lidze Mistrzów.
Od 2007 roku jest zawodnikiem innej niemieckiej drużyny Rhein-Neckar Löwen.
Jest podstawowym zawodnikiem reprezentacji Polski, występuje na lewym rozegraniu ze swoim ulubionym numerem 8. Z reprezentacja Polski zdobył Wicemistrzostwo Świata w 2007 r. oraz Superpuchar Europy w 2008 r.
Był pierwszym sandomierzaninem, który wystąpił na Igrzyskach Olimpijskich. W Pekinie. razem z reprezentacją Polski zajął V miejsce.
Jego największą zaletą jest potężny rzut, którym odznaczał się od najmłodszych lat. Piłka po jego
rzucie osiąga szybkośd 120 km/h, i jak mówi Karol „urodziłem się z parą w dłoni”.

Albert Sosnowski-sport






Prezentujemy wywiad, jakiego Albert udzielił branżowemu portalowi boxing.pl

Boxing.pl: Witam, to już kilkanaście dni od twojej walki z Hastingsem Rasanim, jak sam osobiście oceniasz ten pojedynek?


Albert Sosnowski: Przede wszystkim dochodzę do siebie psychicznie. Byłem po tej walce bardzo zły na siebie, że potoczyła się akurat tak a nie inaczej. Cóż powiedzieć, zakończyła się dla mnie niekorzystnym werdyktem, widocznie miałem słabszy dzień, chociaż w trakcie pojedynku wydawało mi się, że walka układa się zupełnie nieźle. Okazało się jednak, że Rasani miał swój dzień, ryzykował, starał się i sędzia nagrodził go remisem. Chciałbym o tym występie jak najszybciej zapomnieć i przygotowywać się lepiej do następnych pojedynków.


Co do samego werdyktu, wielu obserwatorów sądzi, że po trzech wyrównanych rundach nastąpiły trzy rundy wygrane przez Ciebie, nie masz pretensji do sędziego o końcową decyzję ?


Tak jak mówiłem wcześniej, byłem bardzo zaskoczony takim werdyktem. Nastawiałem się na spokojne boksowanie, nie chciałem robić bijatyki. Ostatnio toczyłem pojedynki 12-rundowe, teraz dystans był o połowę krótszy. Na podstawie tamtych walk można zauważyć, że na dobre rozkręcam się zazwyczaj w późniejszych fazach pojedynku. Rozpocząłem spokojnie, nie chciałem atakować tak agresywnie, jak to potrafię i może to był błąd. Rasani atakował bardzo chaotycznie, większość jego ciosów lądowała na gardzie, ale jednak robił wrażenie na ringowym. Byłem przekonany, że biję celniej, jednak sędzia powiedział, że zrobiłem za mało żeby wygrać.


Jakie czynniki mogły zdecydować o takim rozstrzygnięciu, czego zabrakło ?


Myślę, że wiele czynników. Szkoda, że nikt nie porozmawiał ze mną po polsku to by zbiło napięcie przed pojedynkiem. Mogłoby to na mnie bardzo dobrze wpłynąć, miałbym dzięki temu więcej luzu, byłem zdecydowanie zbyt spięty.


Czułeś się nierozboksowany po przerwie od walki z Dimitrenką ?


Tak, zdecydowanie tak. Jednak założenia były takie, że przygotowania miały być luźne. Może gdyby były ciężkie sparingi, sprawy potoczyłyby się inaczej, jednak całą winę biorę na siebie. Sztab trenerski włożył wiele pracy bym był odpowiednio przygotowany. Szkoda tylko, że nikt ze sztabu nie mógł mi towarzyszyć. Pojechałem tam na luzie, wszystko miało pójść łatwo, skończyło się jednak remisem, ale miejmy nadzieję, że ten remis długofalowo obróci się w sukces.


Czyli teraz powrót na salę i treningi z trenerem Łapinem ?


Tak, oczywiście. Również czas na przemyślenia odnośnie tej walki, obejrzenie jej na spokojnie, dyskusja, analiza i oczywiście ciężkie treningi. W następnym roku będziemy szukali jakiejś większej walki. Myślę, że jestem w stanie jeszcze wiele pokazać.


Co do tej większej walki: Nie sądzisz, że po tym remisie część zawodników czołówki może łatwiej zgodzić się na walkę z Tobą, spodziewając się mniejszego niż dotychczas ryzyka ?


Część osób może odbierać wynik z Rasanim, który przegrał wiele ostatnich pojedynków jako oznakę mojej słabości. Ja twierdzę, że to był mój słabszy dzień, natomiast dla niektórych przeciwników może to być kuszące. Będą chcieli ze mną walczyć, ja natomiast chcę pokazać, że to był tylko wypadek przy pracy i że stać mnie na sprawianie niespodzianek i zwycięstwa z zawodnikami z czołówki.
Planowana walka w Polsce niestety nie doszła do skutku, czy teraz pojawiają się jakieś pomysły na walkę w kraju ?


Są takie rozmowy, nie są one może na razie bardzo konkretne, istnieje jednak pewna szansa, że kibice będą mogli zobaczyć mnie na galach w Polsce w przyszłym roku.


Co sądzisz o pojedynku o pas, który stosunkowo nie tak dawno jeszcze posiadałeś, mianowicie o starciu Roberta Heleniusa z Dereckiem Chisorą?


Ta konfrontacja zapowiada się bardzo ciekawie, do walki stanie dwóch dobrych zawodników. Helenius swoimi ostatnimi występami podkreślił, że jest jednym z kandydatów do walki o mistrzostwo świata, natomiast na razie wybrał etap europejski. Chisora miał dostać szansę z Władimirem Kliczko, jednak dwie planowane walki nie odbyły się, przegrał z Furym, ale wciąż ma duże aspiracje. Dimitrenko jak zwykle złapał kontuzję, jednak ma dostać prawo pojedynku ze zwycięzcą tego starcia. Dzięki takim walkom pas europejski nabierze teraz jeszcze większego prestiżu. Śmiało można stwierdzić, że Helenius czy Chisora są na skalę kontynentu są naprawdę bardzo ciekawymi nazwiskami.
A co z tobą na tym horyzoncie, obecnie jesteś na piątym miejscu w rankingu europejskim, będziesz celował w ponowne zdobycie pasa EBU, czy masz jakąś inną wizję kariery?


Postanowiłem się skoncentrować na federacji EBU, w której jestem wysoko notowany, tutaj poszukam rozwiązań. Jednak wiadomo, to jest boks, po kilku dobrych występach może się nadarzyć ciekawa propozycja z innej organizacji, z ciekawym przeciwnikiem z czołówek rankingów, więc bierze się taką walkę i się walczy.


Ostatnio w mediach pojawiły się informacje na temat rozmów dotyczących Twojego występu na gali mieszanych sztuk walki, mógłbyś coś powiedzieć na ten temat ?


Nie, obecnie nie prowadzę żadnych działań zmierzających w kierunku mojego uczestnictwa w gali MMA, jest to kwestia dotycząca odległej przyszłości. Wiadomo, że byłem związany również z kickboxingiem, dzięki czemu ewentualnie kiedyś mógłbym spróbować sił w mieszanych sztukach walki. Dopiero po karierze bokserskiej mógłbym się w to pobawić, obecnie wiele osób próbuje swoich sił w tej formule.


Czyli boks zdecydowanie na pierwszym miejscu, a MMA w formie zabawy po zakończeniu pięściarskiej kariery ?


Oczywiście, nie jestem teraz w ogóle zainteresowany MMA. Skupiam się tylko i wyłącznie na karierze pięściarskiej, to jest dla mnie najważniejsze. Chcę pokazać, że ostatnia walka to był tylko wypadek przy pracy, że stać mnie na to by wygrywać z dobrymi zawodnikami i powalczyć o prymat europejski. Tylko na tym się koncentruję.


W przyszłą środę Krzysztof Włodarczyk broni swojego mistrzowskiego pasa w walce z Dannym Greenem, co sądzisz o tym pojedynku ?


Krzysiek na treningach prezentował się naprawdę znakomicie. Widać, że poradził sobie już z problemami ze sfery psychicznej, skupił się na treningu. Stawiam na jego zwycięstwo, jest naprawdę mocny. Teraz jeszcze kwestia aklimatyzacji. Myślę, że jak się dobrze zaaklimatyzuje i nic go nie zblokuje w pierwszych rundach to powinien wygrać.


Dziękuję za rozmowę, życzę sukcesów.


Dziękuję, pozdrawiam.

xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

Biografia
"Dragon" ma 31 lat. W grudniu 2009 roku odniósł jeden z największych sukcesów w karierze. Po efektownej walce pokonał doświadczonego Włocha Paolo Vidoza i wywalczył tytuł zawodowego mistrza Europy wagi ciężkiej. Dzięki temu osiągnięciu otrzymał propozycję walki ze słynnym Witalijem Kliczką. Jej stawką było mistrzostwo świata federacji WBC.

"Smok" był w pełni świadom wyzwania. Miał już co prawda w dorobku tytuł najlepszego pięściarza wersji WBF, który wywalczył w słynnym Emperors Casino w Johannesburgu po zaciętym i twardym pojedynku z Lawrencem Tauasą, jednak i klasa rywala, i prestiż wydarzenia były nieporównywalne z tamtym - także bardzo cennym, dodajmy - osiągnięciem.

Albert nie pokonał Witalija Kliczki, zebrał jednak świetne recenzje za występ z 29 maja 2010 roku w Gelsenkirchen, który obserwowało 50 tysięcy widzów na stadionie i miliony przed telewizorami.

Ludzie w Veltins Arena żegnali Sosnowskiego brawami. Pokazał charakter, serce do walki, co w starciu z takim gigantem jak Kliczko nie jest proste. Przegrał, bo był słabszy, ale otworzył sobie szeroko drzwi do innych ciekawych i dobrze płatnych walk - napisał po tym wydarzeniu Janusz Pindera, znany dziennikarz i komentator, zajmujący się boksem.

Po trudnej i wyczerpującej walce z Kliczko, ALbert odpoczywał krótko. Niespełna cztery miesiące później zmierzył się w Wigan z byłym uczestnikiem turnieju "The Prizefighter", Paulem Butlinem. Anglik kibicom boksu znany był między innymi z dwóch walk z nadzieją brytyjskiej wagi ciężkiej, Derekiem Chisorą, byłym rywalem Tomasza Adamka, Jonathonem Banksem i kreowanym na następcę Gołoty, Wawrzykiem. Smok zaskoczył wszystkich i pokonał Butlina już w pierwszej rundzie, po drodze dwa razy rzucając go na deski. Sukces był tym większy, że wielu wysoko notowanych pięściarzy nie było w stanie przewrócić Butlina, a Albertowi przyszło to bardzo łatwo.

Zwycięstwo z Butlinem zostało docenione przez działaczy Europejskiej Unii Boksu, którzy wyznaczyli Polaka na oficjalnego pretendendenta do tytułu mistrza Europy. W związku z tym, w niedługim czasie nasz reprezentant powinien spotkać się z aktualnym championem Starego Kontynentu, Aleksandrem Dimitrienką.

Sosnowski ma na koncie 50 profesjonalnych walk. 46 wygrał, aż 28 z nich przez nokaut. Za większość występów zbierał, podobnie jak po boju z Witalijem Kliczką, dobre recenzje. Kapitalnie zaprezentował się np. w zakończonym nokautem pojedynku z cenionym Dannym Williamsem w listopadzie 2008 roku oraz w zremisowanej walce z Francesco Pianetą z kwietnia 2009 roku. Stawką tej batalii był tytuł najlepszego pięściarza Unii Europejskiej.

Występy Sosnowskiego prezentowały największe stacje telewizyjne na całym świecie. W Polsce można go było oglądać przede wszystkim w TVN, a także w kanałach SPORTKLUB, Polsat Sport, Canal + oraz Orange Sport.

"Smok" to nie tylko klasowy bokser, ale także wzięty ekspert pięściarski i komentator telewizyjny. Albert, wspólnie z Agnieszką Rylik, prowadził w TVN Turbo program "Kuchnia boksu", w którym analizował najbardziej spektakularne walki słynnych pięściarzy i toczył sparingi z zaproszonymi do studia gośćmi. W marcu 2008 roku Sosnowski wziął udział w reality show Big Brother VIP. Do tej edycji zaproszeni byli tylko wybrani celebryci. Albert spędził w domu Wielkiego Brata dwa tygodnie. Gdy dowiedział się o czekającej go walce w USA, musiał zrezygnować z dalszego udziału na rzecz treningów.

Inna wielka pasją Sosnowskiego, poza boksem, jest poker. Przy stole radzi sobie równie dobrze, jak w ringu. W prestiżowym Sports Stars Challenge, w stawce 7 graczy, Albert zajął drugie miejsce i był o krok od wejścia do ścisłego finału turnieju.

Całkiem niedawno premierę miał utwór hip-hopowy, w nagraniu którego oprócz rapera Pono udział wiął Albert. Teraz teledysk do kawałka możecie znaleźć na serwerze youtube. Serdecznie zapraszamy do oglądania : http://www.youtube.com/watch?v=_zNAs_F7_uw&feature=topvideos_music
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx

znani, ludzie, gwiazdy, celebryci, show-biznes,wywiad, życie, sukces, kariera, ciekawostki